Siedzisz sobie spokojnie na ławce i podziwiasz piękne białe łabędzie, które dryfują na wodzie. Może większości ludzi zachwycałby ten widok, ale nie Sane. Darzy te stworzenia tak wielką niechęcią jak żadne inne na świecie. Może i uważała, że to majestatyczne zwierzęta, lecz dla niej wywyższały się jak samolubne księżniczki. Być może jest to spowodowane ciężkimi przeżyciami jakie miała za dziecka przez te ptaki. Wielokrotnie, gdy mała Sana chciała sobie spokojnie iść ścieżka przy jeziorze, stworzenia te stawały na jej środku, strasząc ją raz po raz trzepiąc swoimi skrzydłami i skrzecząc jak głupie. Małe ciało Sany widziały jak chleb, który smakowicie mogłyby skonsumować. Tak więc dziewczyna i się ich bała i czuła do nich obrzydzenie. A widząc je na randce na jeziorze tylko by jej tą randkę zniszczyły.
Sana Minatozaki
Na pewno bym nie chciała, by moim patronusem był Kim Mingyu, którego szczerze miłuję. Nie zniosłabym kogoś tak pociągającego wychodzącego z mojej różdżki. Ciągła świadomość, że mogę sprawić, by był obok doprowadzałaby mnie do szaleństwa. Z jednej strony ciągle czarowałabym patronusa, co osłabiałoby mój organizm, bo przecież mając taką możliwość, głupotą byłoby nie skorzystać. Z drugiej strony Min byłby niedotykalny przeze mnie, co powodowałoby mój smutek, więc nie czarowałabym, ale znając życie nie wytrzymałabym długo. To byłoby błędne koło, z którego nie mogłabym wyjść. Poza tym, nie chciałabym też oglądać, jak wybranek mego serca zderza się z Dementorami. To byłby prawdziwy koszmar. Ale tak ogólnie, to uważam, że moim patronusem może być Daniel zwyczajny – gatunek ssaka z rodziny jeleniowatych.
Chanseul Choi
Min nie chciałby mieć za patronusa węża. Po pierwsze: on wyglądałby najpewniej po prostu debilnie, a tego z pewnością chłopak by nie chciał. Byłby chudy i mimo, że prawdopodobnie wyglądałby strasznie i groźnie i pasowałby do domu, w którym znajduje się Kim, to i tak prezentowałby się mizernie przy ciemnych i budzących grozę dementorach. Po drugie: chłopak nie lubił tych stworzeń. Po prosu, bez żadnej przyczyny. Były brzydkie i nieprzyjemne w dotyku. Może nie budziły w nim obrzydzenia, czy strachu, ale jednak nie chciałby mieć z czymś takim zbyt częstej styczności. Do tego dochodził jeszcze fakt, że wychodzenie takiego podłużnego stworzenia z jego różdżki pewnie nie wyglądałoby zbyt efektownie, a przecież w zaklęciu patronusa między innymi chodziło właśnie o to. Wąż zwyczajnie nie był dobrym pomysłem.
Kim Mingyu
Zdecydowanie nie chciałbym, by moim patronusem był pająk. Nie dość, że nie wyglądałby zbyt ładnie, to dodatkowo bałabym się go. Jest to stworzenie okropne i brzydkie. Co to za radość uciekać przed własnym zaklęciem, albo patrząc na nie czuć niemały dyskomfort? Też wyglądałby co najmniej śmiesznie ze swoim charakterystycznym sposobem poruszania się. Jak miałby mnie obronić, chyba że stworzyłby jakąś dużą pajęczynę lub zacząłby kąsać. Ogólnie to najprawdopodobniej gdybym po raz pierwszy zobaczyła formę mojego patronusa, już nigdy więcej nie rzuciłabym tego zaklęcia. Więc w obliczu zagrożenia ze strony dementorów lub innych stworzeń, mogłabym liczyć tylko na szczęście i moją kondycje. A że nie jestem zawodowym biegaczem to domyślam się jakby to się skończyło.
Park Jiyeon
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz