VI PIĘTRO

7 komentarzy:

  1. Dyskretnie przemierzając szkolny korytarz trzymał w ręku księgę, którą zaraz po skończonych zajęciach wypożyczył z biblioteki. Wypożyczenie było tutaj mocno naciągniętym określeniem, bo prawda była nieco bardziej złowroga. Otóż postanowił wykraść ją ze szkolnych zasobów, jednak nie na długo, jedynie chcąc na jakiś czas nacieszyć się jej interesującą zawartością. W tym celu wolał to zrobić w nocy, kiedy wszyscy uczniowie i nauczyciele już spali, a on nie musiał się martwić konsekwencjami swoich czynów. Przyłapanie go z książką, do której normalnie większość uczniów nie ma dostępu, zapewne nie skończyłoby się dla niego dobrze.
    Korytarz na szóstym piętrze okazał się być idealnym miejscem dla jego nocnych eksperymentów, jako że łączył się z korytarzem w lochach i w większości przypadków raczej nikt tędy nie chadzał. Kiedy już się tutaj znalazł, lekko rozświetlił okolicę zaklęciem Lumos, szukając figurki Glanmore'a Peaks'a, za którą mógłby się schować i w spokoju przewertować zawartość Księgi Czarów. Przykucnął przy popiersiu Peaks'a, podciągając kolana pod swoją brodę. Nadal utrzymując liche światło ze swojej różdżki, otworzył książkę na pierwszej lepszej stronie, znajdując kilka zapisków na marginesie, które prawdopodobnie były notatkami zrobionymi przez dawnych uczniów Hogwartu. Jego uwagę szczególnie przykuło jedno zaklęcie.

    Namu

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogła spać.
    Znowu.


    Nie, żeby i tej nocy Taeyeon łudziła się na szybkie spotkanie z poduszką oraz, idąc dalszym tokiem rozwoju owej sytuacji, zamknięcie oczu, odpływając w tę samą, nużącą powoli krainę koszmarów. Sama nie wiedziała, co było gorsze. Spać, czy budzić się. Tak czy inaczej, po raz kolejny została postawiona przed faktem dokonanym i mogła przysiąc na samego Merlina, iż nie zaśnie. Zaczynała zastanawiać się, gdzie tym razem poniosą ją niespokojne nogi.
    Oświetlając drogę przez ciemne korytarze szkoły, różdżką, planowała dostać się do damskiej toalety na szóstym piętrze, dlatego jakież było jej zdziwienie, gdy zamiast tego podskoczyła w miejscu, chwilę później karcąc siebie samą za taką reakcję. Nieznajomy zarys sylwetki mógł być przecież jakimś gryfonem lub puchonem, a nie kimś z nauczycieli, dlatego tym bardziej powinna zachować zimną krew w takiej sytuacji.
    Mrużąc oczy, schowała różdżkę za spodenki od piżam, kiedy uznała za bezsensowne posiadanie swojego własnego światła oraz potencjalne spłoszenie tego kogoś w momencie, w którym akurat wywęszyła coś niepokojącego i za wszelką cenę musiała dowiedzieć się kto, co, jak i dlaczego. Ponadto, zobaczyła w oddali jasną smugę, za którą postanowiła podążać.

    Rozczarowanie. Tyle tylko miała do powiedzenia, gdy tylko jej oczy zdołały rozpoznać w siedzącej postaci jednego ze ślizgonów. Nie powiedziałaby, że specjalnie rzucał się jej w oczy, jednak zdarzało im się krzyżować spojrzenia przy wspólnym stole. Szkoda. Mimo wszystko, wykazywała się lojalnością wobec swojego domu, dlatego nie wypadało jej utrudniać mu czasu, który przeznaczył na, bodajże, czytanie, czy cokolwiek innego tam robił.

    - Coś ciekawego? - odezwała się, ujawniając tym samym swoją obecność, w międzyczasie podchodząc bliżej chłopaka, aby finalnie usiąść na miejscu obok. Szczerze mówiąc nie za bardzo obchodziło ją to, czy życzy sobie jej towarzystwa, lecz był on jedyną żywą duszą w zamku, która w późnych godzinach nocnych nie spała. Tak jak ona. - Coś, co mnie zainteresuje?

    Unosząc subtelnie kącik ust do góry, sięgnęła dłonią po trzymaną przez chłopaka księgę, aby odwrócić w swoim kierunku jej okładkę. Ciekawiło ją, co pochłaniał akurat o tym czasie i, w szczególności, w takim miejscu, zamiast wygrzewać się w pokoju.
    Bezwiednie uchyliła usta w zamiarze skomentowania tego, co w danej chwili przeczytała, aczkolwiek w rezultacie zdołała posłać w jego stronę jedynie pytające spojrzenie znad zmarszczonych w dezorientacji brwi.
    - Zaklęcia zakazane? - zapytała wreszcie, skanując go tym samym od góry do dołu z ukrywaną drwiną. Wyglądał na zadbanego, grzecznego chłopaczka, czym też wzbudził w niej zaskoczenie, że mógłby fascynować się czymś, co w Hogwarcie uchodziło za słynny zakazany owoc.
    Wiedziała, że patrzy odrobinę za długo, dlatego wraz z ostatecznym uniesieniem brwi na widok tego niedorzecznego obrazka, przywróciła spojrzenie ponownie na księgę.
    - Znalazłeś coś interesującego?

    Taeyeon

    OdpowiedzUsuń
  3. Diffindo. Powtórzył w głowie to słowo kilkakrotnie, chcąc żeby jak najszybciej zapadło mu w pamięć. Powiedział je również szeptem, sprawdzając wymowę, jednak bez trzymania różdżki w ręku, ponieważ dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że mógłby się jeszcze nieźle zaskoczyć. Ten magiczny patyk bywał wyjątkowo kapryśny, nie wspominając nawet o tym, że słuchał tylko jego osoby, co uznawał akurat za jego atut. Niemniej jednak, zdarzały się momenty, kiedy absolutnie nie chciał z nim współpracować i wtedy wszystko wymykało mu się spod kontroli.
    Jego uwagę od lektury odwrócił damski głos, który usłyszał tuż nad swoją głową. Przez pierwszy moment pomyślał, że to jeden z prefektów, przez co odruchowo przyłożył dłoń do klatki piersiowej, będąc święcie przekonanym, że to koniec jego nocnych zabaw. Ku zaskoczeniu, okazało się, że to tylko jedna ze Ślizgonek, którą - tak się złożyło - kojarzył ze szkolnych korytarzy, czasem też zdarzało im się utrzymać kontakt wzrokowy podczas wspólnych posiłków, jednak nic poza tym. Skierował światło różdżki na jej postać i od razu mógł stwierdzić, że dziewczyna jest raczej małych rozmiarów, dlatego poklepał miejsce obok siebie, zachęcając ją tym samym, by usiadła razem z nim. Jego uwagę przykuło jej kocie spojrzenie. W zasadzie, cała jej osoba skojarzyła mu się z kotem, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę fakt, że pojawiła się przy nim zupełnie niepostrzeżenie i prawie przyprawiła go o zawał serca.
    - Nie do końca zakazane. To znaczy, nie wszystkie. Z jakiegoś powodu ta książka jest zakazana, choć w innych szkołach służy jako normalny podręcznik do nauki zaklęć. Interesujące, prawda? - wytłumaczył spokojnie, śledząc rozświetlonym końcem różdżki linijki tekstu. Przysunął ją na interesujące go zaklęcie, stukając lekko dziewczynę w ramię. - Popatrz, tutaj jest jedno ciekawe. Zaklęcie odcinające. Ale jest jedna uwaga na marginesie. Działa też na żywych istotach - zacisnął usta w wąską kreseczkę, chwilę później cmokając z dezaprobatą. Podniósł wzrok na znajdujący się tuż przed jego oczami pomnik, a na jego ustach pojawił się usatysfakcjonowany uśmiech. - Może przetestujemy je na Peaks'ie? On już raczej nie należy do żywych istot.

    Namu

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgrabnie odrzuciła na bok wszystkie poprzednie myśli kłębiące się w jej głowie odnośnie tego, czy uważała go za dobre towarzystwo dla siebie, czy też nie. Sam fakt tego, że wlepiali oczy w zakazaną księgę, zupełnie zapominając o tym, że ktoś może ich na tym przyłapać w każdej chwili. Nie planowała wepchnąć nudy do planu na dzisiejszą noc, a nowy kolega, z którym udało jej się po raz pierwszy zamienić bezpośrednio parę słów, wydawał się osobą o takich samych zamiarach.
    - Hm, nawet bardzo. - mruknęła pod nosem, pozwalając sobie dotknąć opuszkiem palca wskazanego przez chłopaka zaklęcia, uważnie śledząc w ciszy jego treść.
    Szybko przechyliła głowę, nawiązując ze Ślizgonem kontakt wzrokowy, gdy do jej uszu dotarły zarówno wypowiedziane na głos nazewnictwo zaklęcia, jak również to, na kim działa. Można by przez chwilę pomyśleć, że Taeyeon intensywnie rozważa w głowie wszelkie za i przeciw. Nie na długo.
    - Myślałam, że zaproponujesz dosłowny test na żywo i poświęcisz siebie, ale Peaks też może być - skomentowała propozycję całkiem ochoczo, podnosząc się z miejsca, aby poklepać twarde popiersie. - Tylko powiedz mu jakieś miłe słowo, żeby nie czuł się paskudnie.

    Taeyeon

    OdpowiedzUsuń
  5. - Test na żywo, mówisz? - powtórzył za Ślizgonką, unosząc jedną z brwi ku górze. Być może pomysł, który przyszedł mu do głowy, nie należał do najrozsądniejszych z zakresu wszystkich pomysłów, o jakich kiedykolwiek pomyślał, niemniej jednak nie był aż tak niewykonalny, jak mogłoby się wydawać. Kąciki jego ust mimowolnie poderwały się ku górze, uwydatniając białe kły.
    - W książce było napisane, że zaklęcie przy odpowiednim użyciu może nawet uśmiercić, ale co Ty na to, żebym spróbował przerwać kawałek swojej szaty? Możemy się o coś założyć, żeby było jeszcze zabawniej - wzruszył lekko ramionami, po czym również wstał z miejsca, stając tuż naprzeciwko dziewczyny. Chociaż sam nie należał do najwyższych chłopaków w szkole, plasując się gdzieś w średniej krajowej, dziewczyna była od niego jeszcze niższa, co w połączeniu z jej kocim spojrzeniem i ciemnymi włosami dawało iście uroczy efekt. Slytherin jak znalazł. - Najwyżej skończę bez jednej ręki - dodał, jakby to nic nie znaczyło, w istocie będąc stuprocentowo pewnym swoich umiejętności.
    Wyjął z kieszeni swoją różdżkę i zbliżył je do popiersia słynnego czarodzieja, chwilę później pewnym głosem wypowiadając głośne diffindo. Przykładając magiczny patyk tuż przy nosie figurki, zdecydował się na odkrojenie tej części ciała, dzięki czemu już po chwili wybitny Glanmore Peaks mógł się poszczycić ewidentną dziurą na twarzy i tym samym pozostając bez możliwości oddychania, o ile można tak było powiedzieć w przypadku kamiennego posągu.
    - Och, jednak działa - wypowiedział z satysfakcją, przechylając lekko głowę, żeby zobaczyć reakcję dziewczyny. Na jego nieszczęście, w miejscu, gdzie przed momentem za jego interwencją znajdowała się ewidentna wyrwa, nagle z powrotem pojawił się kamienny nos. Wydął z niezadowoleniem wargi, zdając sobie nagle sprawę, że cała jego robota poszła na marne. - Zaklęcia chroniące szkołę najwyraźniej również działają jak należy.

    Namu

    OdpowiedzUsuń
  6. - Dobrze, dobrze. Nie gadaj, tylko działaj - upomniała go, kiedy obserwowała męską sylwetkę stojącą przy posągu i jedynym, co wtedy wykonywało jakikolwiek ruch, była jego buzia.
    Zdawała sobie sprawę z tego, jak niebezpieczne jest zaklęcie, na które się właśnie porywa, jednak nie byłaby sobą bez odczuwania konieczności na ujrzenie tej katastrofy. Bezimienny, ponieważ tak postanowiła go ze swojego upodobania nazwać, skrycie zyskał początkowe punkty do respektu, wyrywając się do czegoś, czego większość czarodziejów nie uczyniłaby przy zdrowych zmysłach. Źle użyte zaklęcie mogło przynieść poważne konsekwencje.
    Cofnęła się krok w tył dla zabezpieczenia, w razie gdyby odlatujący, kamienny nos zechciał w nią uderzyć i oparta o ścianę, z założonymi rękami przypatrywała się całej scenie bez większego zaskoczenia - raczej z ciekawością, na którą wskazywały zmarszczone w wyniku skupienia, brwi.
    Parsknięcie.
    Machinalnie zakryła usta dłońmi, chcąc powstrzymać śmiech mogący wybudzić ze snu nawet nieżywego, a co dopiero cały Hogwart. Kompletnie zapomniała o zaklęciu ochronnym, jednak mina chłopaka w tym wszystkim zdawała się jeszcze lepsza.
    - Cóż, kolego, chyba jednak próbę bycia rebelem będziesz musiał odłożyć na przyszłość i... nie w ten sposób. - skomentowała po chwili, klepiąc go z otuchą po plecach, lecz w ton jej głosu wkradał się chichot, tym razem cichszy, którego w dalszym ciągu nie potrafiła stłumić.
    Nie widziała sensu dalszego siedzenia tu w nocy, jeśli nie otrzymała dawki większej rozrywki. Taka już była; szybko dopadała ją nuda. I, swoją drogą, zaczynało robić się zimno.
    - Mam nadzieję, że nie będziesz mocno za mną płakał, gdy pójdę, ale wracam do pokoju. - odparła, wyjmując różdżkę w zamiarze oświetlenia sobie ciemnych korytarzy w drodze powrotnej. - I nie rozrabiaj za dużo.

    [Z/L]

    Taeyeon

    OdpowiedzUsuń
  7. Mimowolnie zmarszczył brwi, słysząc cichy chichot, który wydobywał się z ust dziewczyny. Jedyną reakcją, na jaką potrafił się wówczas zdobyć, było niemalże przesadne przewrócenie oczami, pokazujące jego olewczy stosunek dla całego tego zjawiska, jak i słów wypowiedzianych przez Ślizgonkę. Nie przypuszczał, że jedno małe zniszczenie zdoła uruchomić czary chroniące szkołę. Byłoby jeszcze zabawniej, gdyby sam Glanmore pojawił się tutaj znikąd, czyniąc mu wyrzuty, dlaczego bezcześci jego drogocenny pomnik.
    - No cóż - westchnął pod nosem, wzruszając lekceważąco ramionami, po czym schował narzędzie swojej zbrodni - czyli różdżkę - prosto do kieszeni. Było już dosyć późno, zaczynał mieć obawy co do tego, czy może jakiś Prefekt nie szwęda się po nocach i przez przypadek nie zachodzi na szóste piętro. Wolałby nie stawać twarzą w twarz z Sunggyu i jego kapciami, o których legendy krążyły już po całym Hogwarcie.
    - Też będę się zbierać - odpowiedział i podrapał się w tył głowy, po czym ruszył w przeciwnym kierunku, w tylko sobie znany cel.
    [Z/L]

    Namu

    OdpowiedzUsuń