Jeon Jungkook


Jeon Jungkook
1997 | 09 | 01 
20 lat | Busan | Rok 3
DOM : Ravenclaw

H i s t o r i a

Istnieje taki jeden dzień w roku, który jest zmorą większości osób w przedziale wiekowym od sześciu do osiemnastu lat. Pierwszy września. Data ta dumnie widnieje na kalendarzach, najczęściej z dopiskiem "Nowy Rok Szkolny" i powoduje liczne gesty odrazy i zniechęcenia, gdy tylko zerknie się na nią kątem oka. Istniała jednak osoba, której ten dzień jak najbardziej odpowiadał. Jeon Jungkook, zwany ... właściwie zwany tak samo jak powyżej, cieszył się bezgranicznie na samą myśl, że będzie mógł powrócić do miejsca, w którym to książki odgrywały główną rolę i pożółkły, od wylanej na niego herbaty, zwój pergaminu, aczkolwiek to nie był jedyny powód jego radości. Otóż 1 września wydarzyło się coś jeszcze, co stanowczo zmieniło całkowicie losy Jungkooka. Urodził się. Można sądzić, że to mały, nieistotny szczegół, jednakowoż odegrał kluczową rolę w historii chłopaka.
Jungkook był szczęśliwym dzieckiem pochodzącym z wielopokoleniowej rodziny czarodziejów czystej krwi. Już od pierwszych dni tuż po narodzinach rodzice pokładali w nim wielkie nadzieje. Jako, że był ich pierwszym i zarazem jedynym dzieckiem, był szczególnie rozpieszczany i otoczony opieką z każdej strony, a ze względu na status majątkowy jego rodziny dostawał zawsze to, co zechciał i o czym zamarzył. Jego rodzice byli wyjątkowo troskliwi i mimo braku czasu, poświęcali mu jak najwięcej uwagi. Od małego był uczony wzajemnej tolerancji i szacunku do drugiego człowieka, a wiedza była wartością stawianą wręcz na piedestale. 
Lata szczęśliwego dzieciństwa upływały wraz z mijającym czasem i niestety nadszedł okres, gdy chłopiec musiał zakończyć domowe nauczanie oraz podjąć się wyzwania funkcjonowania w normalnym społeczeństwie, do którego z uwagi na życie wyłącznie w domowym zaciszu, nie był przyzwyczajony. Został wysłany do prywatnego gimnazjum w Busan, gdzie rozpoczął dalszy etap swej edukacji. Aspołeczna natura chłopaka szybko dała o sobie znać. Nie miał pojęcia jak zawierać znajomości z innymi osobami, przez co szybko został wykluczony z grupy. Bał się ludzi, którzy byli z poza kręgu jego najbliższych, a najmniejszy dotyk powodował w nim atak paniki. Nie był przyzwyczajony do kontaktów cielesnych, gdyż rodzice nigdy go choćby nie przytulili, uważając, że stworzy to z niego uległą emocjonalnie jednostkę. Cóż, udało im się, choć może nie do końca takiego rezultatu oczekiwali. 
Otrzymywał najlepsze stopnie (z wyjątkiem matematyki) i zajmował zawsze pierwsze miejsce w rankingu wyników egzaminów. Szczęście i dobrobyt otaczało go cały czas, więc można by rzec, że był szczęśliwy, jednak... nie, nie był. Starał się chować wszystkie troski pod maską, jednak nie zawsze mu to się udawało. Momentami zdarzało się, że coś w nim pękało i musiał uciec do szkolnej toalety, by się rozpłakać niczym małe dziecko. I tak też się czuł. Jak małe, bezbronne, opuszczone dziecko, zabrane brutalnie z bezpiecznej sfery komfortu i rzucone w głębinę rozpaczy i nieustannej mentalnej agonii. 
Został szkolnym popychadłem, pośmiewiskiem i dziwadłem, które kojarzyło się z niezrozumiałymi zjawiskami paranormalnymi, a wszystko to za sprawą niekontrolowanej przez niego magii. Przerwy spędzał samotnie pod klasą lub na ławce w ogrodzie, a dodatkowo bał się jadać wśród rówieśników, zatem najczęściej spożywał posiłki zamknięty w kabinie w toalecie, czując się tam najbezpieczniej. Często uśmiechał się smutno przez łzy, spoglądając w szklane odbicie swojej sylwetki, wmawiając sobie, że tak być powinno i nie zasługuje na nic więcej od życia. Powinien siedzieć na uboczu i nikomu nie przeszkadzać, bo tak jest najlepiej i dla niego i dla innych. Jednak musiał przyznać, że w głębi serca nie chciał tego. Chciał być normalny. Naprawdę miał dość ukrywania się po kątach i ciągłego strachu przed przejściem się wzdłuż szkolnego korytarza, gdzie najprawdopodobniej zostałby wyśmiany z wielką nieczułością lub dotkliwie pobity, a później musiałby wymyślać bajki o tym, jaki to jest niezdarny i potknął się na schodach, by nie martwić schorowanej matki. Zresztą działo się to nie raz. Nie dwa. 
Tak też w wielkim strachu i niepokoju minęły 3 lata ciągłej udręki, które zostawiły po sobie niemałe piętno na psychice Jungkooka.
Dlatego też, chyba po raz pierwszy od dawna, szczery uśmiech zagościł na jego pobladłej, trupiej twarzy na wieść, iż przybyła do niego sowa z Hogwartu, z listem wiadomej treści. Miał nadzieję, że będzie mógł tam zaznać choć trochę więcej szczęścia niż dotychczas. Takiego... prawdziwego szczęścia. I faktycznie zaczęło mu się to udawać. Zastał tam długo wyczekiwany spokój i nie musiał się martwić kolejnym pobiciem przez to, że jako jedyny w klasie przeczytał zadaną lekturę. Już nie mówiąc o tym, co działo się, gdy przyznawał, że faktycznie dana książka go interesowała.

Wniosek można wyciągnąć zatem taki, że jeżeli na ciało nie działa żadna siła lub siły działające się równoważą, to ciało pozostaje w spoczynku lub porusza się ruchem jednostajnym prostoliniowym.


C h a r a k t e r


Jaki jest Jeon Jungkook? Nie daj się zwieść jego pięknej twarzyczce, ani historii z nieudanych lat szkolnych! To prawdziwa bestia. 
[Choć najbliżsi wiedzą, że tak na serio, to nadal miękka klucha, fascynująca się magellanicznymi galaktykami spiralnymi, czarnymi dziurami i krzywiznami czasoprzestrzennymi]

Jungkook to osoba o szczerym i dobrodusznym usposobieniu, choć zewnątrz kreuje się na oschłą i obojętną na wszystko osobę. Nigdy nie wytykał innych palcami, patrząc przez pryzmat ich inności, w związku z zasadami panującymi w jego domu oraz jego własną moralnością i sumieniem, które mówiło, by nie czynił nikomu zła, tym bardziej, że sam przeżył podobne okropieństwa dość dotkliwie. Kiedyś był cichym, bojaźliwym i nieśmiałym dzieckiem, aczkolwiek szybko z tego wyrósł po zmianie otoczenia i stał się osobą, którą od dawna był w głębi duszy. A mianowicie wygadaną, dość głośno wykrzykującą swoje zdanie i broniącą słabszych jednostek, które nie miały na tyle odwagi i siły przebicia, by uwolnić się z rąk osób ją napastujących. Nie używał siły, ani magii. Jedyne czym atakował dręczycieli, to słowami. Słowami tak odpowiednio dobranymi i zbyt niezrozumiałymi dla normalnych ludzi, że powodował u nich zwątpienie we własny byt, przez co się wycofywali i zaczynali zastanawiać nad sensem swojej egzystencji. Dobra, czasami napotykał się na debili, których musiał od czasu do czasu jebnąć w ten pusty łeb, by coś wskórać, ale na szczęście rzadko, ponieważ nie interesowały go bijatyki, a do wszelkiego rodzaju agresji czuł wstręt.
Jedyną satysfakcję czerpał ze swoich nienagannych ocen, ponieważ, co jak co, ale w nauce nigdy się nie opuścił.  Choćby dookoła się waliło, paliło, on zawsze miał opanowany cały materiał obowiązujący na wszystkich sprawdzianach i klasówkach. 
 Mimo zmian, jakie w nim zaszły, wciąż zachowały się w nim stare nawyki, takie jak roztropność i niepełna ufność do innych, a również spokój i wyrafinowanie. Wciąż nie przepadał za dotykiem obcych osób, jednak starał się to dzielnie znosić, choć zdarzały się chwile, gdy nie wytrzymywał presji związanej z tą "małą" fobią i musiał uciec gdzieś, gdzie nie musiał męczyć się z zaniepokojonymi spojrzeniami reszty uczniów. W tym przerażającym stanie towarzyszącym atakowi paniki, Jungkook wyglądał dosłownie jak opętany i naprawdę nie znosił, gdy inni mogli bezwstydnie oglądać jego słabości. Już raz się nauczył, że pozostali mogliby to wykorzystać przeciwko niemu. 
Jak zostało wcześniej wspomniane, kreował się na osobę wręcz arogancką, pewną siebie i przemądrzałą, aczkolwiek prawda była taka, że w środku został wciąż urokliwym, pełnym energii dzieciuchem, który kochał po cichu układać klocki lego i bić własne rekordy w układaniu kostki rubika. Charakteryzuje go również wyjątkowo czarny humor, sarkazm wylewający się wręcz z każdego jego zdania oraz śmiertelne spojrzenia kierowane w stronę ludzi, którzy nie umieją odpowiedzieć na, według niego, " podstawowe i jakże banalne " pytania z zagadnień z astronomii. Odkąd często dopisuje mu humor, zaczął być doskonale znany z robienia z siebie głupka. A tak poza tym, to niezłe z niego ziółko. Lubi sobie poflirtować z osobami o atrakcyjnej aparycji, nawet z dziewczętami. Dla niego to nie problem, jeśli ktoś nie jest nachalny. Tylko ON może być nachalny.
Na koniec warto wspomnieć, że nie lubił angażować się w konflikty między domami i zawsze, gdy został pytany o zdanie odnośnie napiętych stosunków międzyczarodziejskich, w pełni ignorował daną sytuację lub warczał, prosząc o ciszę, gdyż czytał, do jasnej cholery, książkę. 


I n f o r m a c j e    d o d a t k o w e

⇢ Jego ulubionym przedmiotem jest Astronomia
⇢ Wygląda śmiesznie, gdy się złości, ale i tak budzi respekt w oczach obcych. 
Za to przyjaciele lubią się z niego śmiać
⇢ Kocha klocki Lego i wszystko co z nimi związane
⇢ Oficjalnie przyznaje się do tego, że jest geekiem
⇢ Jest prawdziwym ARTYSTĄ
⇢ Jest czarodziejem czystej krwi, wyjątkowo zafascynowanym światem mugoli, w którym się wychowywał,
⇢ Jest osobą homoseksualną, o czym niewielu ludzi wie, gdyż nie czuje potrzeby dzielenia się ze światem takimi nowinkami,
⇢ Uwielbia zapachowe świece i gorzką czekoladę kokosową,
⇢ NIENAWIDZI ALBUSA DUMBLEDOORA :)
⇢ Jest bardzo męskim mężczyzną... (który płacze na filmach, gdzie umierają jego ulubieni bohaterowie, ale się do tego nie przyznaje)
⇢ Jest wegetarianem, kocha zwierzęta, a sam wygląda jak królik
⇢ Boi się latania na miotle (do tego też się nie przyznaje),
⇢ Ubóstwia thrillery i horrory (których oczywiście się boi, ALE ZNOWU się do tego nie przyznaje)
⇢ Powiedział kiedyś prof. Snape'owi, że szampon to najlepszy eliksir, który w tej chwili mógłby mu wyjątkowo pomóc, przez co dostał -50 pkt. dla domu, ale nikt się tym specjalnie nie przejął, ponieważ następnego dnia Snape umył włosy. To był moment, w którym wszyscy myśleli, że nadszedł oczekiwany dzień apokalipsy,
⇢ Ojciec będąc śmieszkiem i wiedząc, że Jungkook boi się latać, kupił mu miotłę Wicioszyn 90, którą nazwał Stefan
⇢  Jego arcywrogiem jest Moon ByulYi


3 komentarze:

  1. Jako Prefekt Naczelny mam zaszczyt powitać Cię w bramach Hogwartu. Mam nadzieję, że przeżyjesz tutaj radosne chwile i poznasz mnóstwo wspaniałych osób. Zanim jednak zaczniesz swoją przygodę proszę, abyś zrobił podstawowe zakupy na ulicy pokątnej. W razie pytań proszę zgłosić się do prefektów, na pewno chętnie pomogą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi chłopcze, witam cię gorąco w naszej szkole! Ucz się i pracuj, baw się i śmiej, lecz zawsze dobre serduszko miej. Mam nadzieję, że nasze drogi skrzyżują się jeszcze nieraz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo proszę o uzupełnienie brakujących informacji w Kartotece Pana Filcha oraz o dokonanie wymaganych zakupów (brakujące przedmioty zostały zaznaczone w kartotece symbolem: ?). Lista obowiązkowych zakupów znajduje się na Tablicy Ogłoszeń.
    Z góry dziękuję!

    Prefekt Slytherinu,
    Kim Sunggyu

    PS. Zachęcam do dołączenia do Zaczarowanych Listów – ekspresowej szkolnej formie komunikacji, do której odnośnik znajduje się po prawej stronie w Menu :)

    OdpowiedzUsuń