STARA SALA BALOWA

Sporej wielkości, wyłożone drewnianym, podniszczonym już, parkietem pomieszczenie. Niegdysiejsza sala taneczna. Pokój o wysokich ścianach, pokrytych pajęczynami i plamami, w których okna, sięgające od podłogi do samego sufitu, zakryte są grubymi, bordowymi zasłonami. Pod sufitem unoszą się zaczarowane, wysokie świece, od których bije ciepły, żółty blask. Między rzędami kolumn rozwieszone zostały girlandy sztucznych pająków i sieci, a same kolumny udekorowane są unoszącymi się wokół nich wydrążonymi dyniami z wyciętymi twarzami, od których również bije złocista poświata.

8 komentarzy:

  1. Deszcz zaczął delikatnie stukać w szyby okien, tym samym wyrywając mnie ze snu. Zamrugałem kilkukrotnie, by rozbudzić wciąż zaspane oczy i sięgnąłem niezdarnie po zegarek z szafki nocnej, stojącej nieopodal łóżka. Na dworze było już ciemno, zatem bez sprawdzania godziny mogłem stwierdzić, że było grubo po siedemnastej. A zakładałem, że faktycznie uda mi się obudzić o tej godzinie, no cóż. Wszystko w ostatnim tygodniu było tak męczące, że od razu po przyjściu do pokoju, momentalnie zasypiałem ledwo lądując na łóżku.
    Opuściłem pomieszczenie szybko kierując się w stronę wyjścia ze szkoły. Nie czułem się za dobrze nie mogąc odetchnąć świeżym powietrzem, czy też spojrzeć na drzewa i chmury, od których byłem oddzielony grubą szybą. To zbyt przytłaczające mieć coś prawie że w zasięgu ręki, a jednak coś tak odległego. Człowiek zamknięty na świat wariuje, dlatego niejednokrotnie zastanawiałem się nad ideą psychiatryków, które rzekomo mają leczyć, a ledwo pozwalają okno otworzyć i można tam się jedynie czuć jak w klatce.
    Chłodne, wilgotne powietrze wręcz natychmiastowo otuliło moje ciało,gdy w końcu znalazłem się na dworze, powoli obezwładniając nieokryte materiałem dłonie, które po chwili skryłem w kieszeniach długiego, czarnego płaszcza. Przystanąłem na momet napełniając płuca świeżym powietrzem i uśmiechnąłem się sam do siebie. Właśnie, przypomniało mi się, że powinienem przestać chodzić i gadać do siebie, bo to może wyglądać niepokojąco, ale to póki co nieistotne. I tak prawie nikogo nie było na terenie szkoły, wszyscy wyleciele do Hogsmade jak tylko zobaczyli otwartą bramę.
    Nałożyłem kaptur bluzy, którą miałem pod okryciem wierzchnim, by ukryć się jakoś przed deszczem, po czym ruszyłem powolnym krokiem wzdłuż ścieżki, która nie miałem pojęcia gdzie mnie zaprowadzi.
    Koniec końców znalazłem się przed tylnym wejściem na starą salą balową, w której panował iście demoniczny klimat, a wszystko za sprawą dekoracji, jak i również przez to, że sala ta naprawdę miała już swoje lata. Mało osób znało to wejście, bo w sumie sam dowiedziałem się o nim przed chwilą. Po prostu z ciekawości pociągnąłem za klamkę porośniętych bluszczem drzwi i o dziwo się zareagowały, dzięki czemu mogłem wejść do środka. Z chęcią przechadzałbym się dalej po błoniach, ale wolałem znaleźć się aktualnie w suchym pomieszczeniu, ponieważ deszcz zaczynał padać z coraz to większą siłą. Głupi deszcz. Wszedłem do pomieszczenia, w którym gościł półmrok i odsunąłem bordową kotarę, która zakrywała od środka ślad owych, tajemniczych drzwi.
    W środku kręciło się trochę uczniów, aczkolwiek nikt nawet nie dostrzegł mojego nagłego pojawienia się, co było mi nawet na rękę. Zacząłem rozglądać się dookoła analizując wszelkie dekoracje, gdy po chwilii mój wzrok zarejestrował znaną mi sylwetkę na horyzoncie. Otóż moim oczom ukazał się Kim Taehyung we własnej osobie. Nie da się w końcu zapomnieć tak barwnej osobistości. Ku mojej uciesze, ludzie z którymi przed chwilą rozmawiał odeszli, więc mogłem bez problemu do niego podejść. Podszedłem do niego od tyłu i zakryłem mu oczy swoimi dłońmu, zanim zdążyłby się odwrócić.
    - No to teraz zgadnij kto to. - Pochyliłem się nad chłopakiem tak, by mógł mnie usłyszeć przez lekko zagłuszającą muzykę, która była obecna w sali i miałem nadzieję, że nie padnie mi na zawał, bo puchoni to naprawdę nieobliczalne istoty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja kocham Noc Duchów, wydaje się jakby co roku była coraz lepsza. Dzięki niej wszyscy zapominają o swoich problemach, można się porządnie odstresować i odpocząć od szkoły. Mi się przyda by zapomnieć o tym wstrętnym, denerwującym małym duchu! Jednak te wszystkie dekoracje dają tak dużo pomysłów na zemstę. A może by tak.... Dobra Tae uspokój się wdech, wydech. Przyszedłeś tu by się pobawić, a nie rozpamiętywać. Patrz na plusy, dzięki niemu masz fajne tęczowe włosy. Rozmyslałem wchodząc do Sali Balowej w której tego roku zorganizowana została impreza. Nie wiem tylko przez kogo i czy nauczyciele w ogóle o niej wiedzą, ale co tam kto by się tym przejmował. Nie jestem jedynym który bierze w tym udział więc nie mogą mnie ukarać bo nie mogą tego zrobić z ponad połową szkoły. Sala chociaż jest stara to wygląda super, co da się zauważyć już na pierwszy rzut oka. Ogromne okna są zakryte przez grube bordowe zasłony. Pod sufitem unoszą się zapalone świece takie jak w Wielkiej Sali tylko większe i palące się na inny kolor. Wszędzie są porozwieszane pajęczyny razem ze sztucznymi pająkami. Wystroju dopełniają wydrążone, świecące dynie unoszące się przy kolumnach, to wszystko razem z wiekiem sali dale zachwycający efekt. Zaraz po wejściu usłyszałem moją ulubioną piosenkę więc musiałem wyjść i ją zatańczyć. Po zatańczeniu kilku....nastu piosenek zachciało mi się pić. Więc podszedłem do napojów i opróżniłem parę kubków soku dyniowego. Gdy się potem rozglądałem zobaczyłem swoich kolegów do których od razu podbiegłem. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym jednocześnie, bardzo dobrze nam się rozmawiało pomimo tego, że należymy do innych domów. Po jakimś czasie musieli jednak odejść by się nie spóźnić na szlaban. Pan Filch rzeczywiście nigdy nikomu nie odpuszcza. Gdy miałem już udać się po coś do jedzenia nagle ktoś zasłonił mi rękami oczy.
    - No to teraz zgadnij kto to - usłyszałem czyjś głos przy uchu. Od razu go rozpoznałem, ale postanowiłem na razie tego nie ujawniać.
    - No nie wiem. Kto to może być? - udawałem że się zastanawiałem, jednocześnie śmiejąc w duchu.
    - Króliczek? - zapytałem po chwili. Po czym odsunąłem ręce z mojej twarzy i się odwróciłem.
    - Od początku wiedziałem, że to ty - przyznałem się patrząc prosto w jego oczy - Tego głosu nie da się pomylić z żadnym innym - dodałem chwili szeroko się uśmiechając.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeróciłem teatralnie oczami udając zirytowanie, gdy perfidnie udawał, że nie ma pojęcia, kto jest osobą zakrywającą mu oczy, ale koniec końców nie mogłem powstrzymać uśmiechu cisnącego się samoistnie na moje usta.
    -Ja Ci dam królika, stara wiewióro. - Zaśmiałem się dając chłopakowi kuksańca w żebra, ale oczywiście nie na tyle mocno, by zrobić mu krzywdę. - Od dawna planowałeś przefarbować włosy? - Spytałem wskazując palcem na czuprynę mieniącą się wszystkimi kolorami tęczy, ponieważ dopiero dostrzegłem tą dość radykalną zmianę w wyglądzie Taehyunga. Prawdopodobnie w świetle dziennym nie miałbym z tym żadnego problemu, ale że znajdujemy się w sali, gdzie nawet nie ma pełnego dostępu do okien, to nie ma co się dziwić. - W każdym bądź razie pasują Ci. - Posłałem chłopakowi szczery uśmiech, jednak mój humor popsuły trzy dziewczyny, które tak samo jak Tae były z Hufflepuffu i nigdy nie dawały mi spokoju. Nagle wpadłem na genialny plan. Póki nie zdążyły podejść, złapałem dłonie Taehyunga i wyciągnąłem głębiej na parkiet.
    -Mam nadzieję, że umiesz tańczyć? Jeśli nie, to właśnie jest ten czas, kiedy możesz się tego nauczyć. - Zaśmiałem się cicho i okręciłem chłopaka dookoła jego własnej osi tak, że zrobił piruet. Kiedyś jak byłem młodszy całkiem sporo tańczyłem, ale później zabrakło mi na to czasu, więc fajnie jest czasem rozruszać kości. - Tylko nie podepcz mi stóp! -Pogroziłem puchonowi palcem z poważnym wyrazem twarzy, ale i tak w gruncie rzeczy żartowałem. Cieszyłem się jednak, iż tamte dziewczęta aktualnie nie starały się nam przeszkadzać, tylko stały z nietęgimi minami przy jednym ze stolików. 1:0 dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Stara wiewióro? Ja go porównuje do króliczka, a on mnie do wiewiórki. Jak on może, wiewiórki są złe. Na szczęście one nie wiedzą, że ja wiem, że one nie wiedzą, tego że ja wiem to co wiem na ich temat. Prawda jest taka, że wiewiórki chcą przejąć świat. O ich planie dowiedziałem się raz przypadkiem, jednak nie mogę zdradzić go nikomu bo będzie w niebezpieczeństwie tak jak ja gdyby wiewiórki się dowiedziały.
    - Od dawna planowałeś przefarbować włosy? - Zapytał Kooki wyrywając mnie z zamyślenia. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że przecież on jeszcze nie widział moich włosów.
    - Nie planowałem. Wszystko zaczęło się jak poszedłem na szlaban do Snapa - zacząłem opowiadać - Po wejściu do sali nie mogłem go jednak znaleźć. Nagle poczułem lekkie uderzenie w głowę i potem miałem już takie włosy. To był Irytek, na początku było fajnie, ale jak mu zaproponowałem by przefarbować też włosy innym to mnie obrzucił jakimś glutem i uciekł. Profesor w końcu nie przyszedł więc mogłem szybko iść się pozbyć tego gluta. Mówię ci kiedyś się zemszczę na tym duszku - zakończyłem opowieść z uśmiechem.
    - W każdym bądź razie pasują Ci - stwierdził z uśmiechem na ustach, jednak po chwili wyraz jego twarzy się zmienił.
    - Coś się stało? - zapytałem patrząc w tym samym kierunku co on. Zobaczyłem tam trzy dziewczyny z mojego domu, po których było widać, że podoba im się Ciastek. Gdy miały już podejść Jeon chwycił mnie za dłonie i pociągnął w stronę środka parkietu.
    -Mam nadzieję, że umiesz tańczyć? Jeśli nie, to właśnie jest ten czas, kiedy możesz się tego nauczyć - zaśmiał się okręcając mnie dookoła, czym sprawił, ze zrobiłem piękny piruet.
    - Tylko nie podepcz mi stóp! - powiedział grożąc mi palcem z poważnym wyrazem twarzy. Nie wiem czemu we mnie nie wierzy, jestem doskonałym tancerzem, poza tym puścili teraz jedną z moich ulubionych piosenek. Jestem ciekawy jak on tańczy i czy to moje stopy nie zostaną podeptane.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak się niedługo po tym okazało, Taehyung nie należał do grona nieumiejętnych tancerzy. Radził sobie wręcz wyśmienicie, a napewno lepiej, niż obstawiałem. W końcu nadal pamiętam incydent z pszczołami, gdy skończył w krzewach róż, także miałem powody, by nie ufać jego koordynacji ruchowej...
    Wdzięcznie przesuwaliśmy się po sali balowej w rytm otaczających nas dźwięków muzyki i musiałem przyznać, że było to wyjątkowo odprężające zajęcie. Skupianie się na tańcu i przebywanie z Taehyungiem odgania skuteczniej męczące myśli, niż sam spacer, ponieważ podczas wcześniejszej samotnej przechadzki, pogrążyłem się jeszcze bardziej w swoim umyśle, niż tego oczekiwałem. A teraz nadeszła długo oczekiwana pustka.
    Jedyne co zaprzątało moje myśli, to świadomość, iż właściwie byliśmy jedynymi tańczącymi osobami na całe pomieszczenie, pomijająć plastikowe pająki, które dyndały na pajęczynach dzięki wpadającemu do środka wiatrowi przez uchylone okna. Niektórzy dziwne na nas patrzyli, ale nie było to aż tak frystrujące, jak mogłoby się wydawać. Raczej lekko krępujące, ale wolałem się tym nie przejmować. Niech im w gardłach ten poncz stanie.
    Po jakimś czasie postanowiłem w końcu przerwać ciszę, która zapadła między nami, mimo że nie była przytłaczająca. W gruncie rzeczy dookoła był nie mały gwar.
    -Hyung, zastanawiałeś się kiedyś co się z nami stanie, gdy umrzemy? Wybacz za to osobliwe pytanie, ale naprawdę interesuje mnie Twoje zdanie. Śmierć napawa mnie strachem. - Właściwie to zadałem pytanie klimatycznie, w końcu jest Noc Duchów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Musze przyznać, że Kooki jest naprawdę dobrym tancerzem. Wczuwa się w rytm i widać, że kiedyś ćwiczył taniec. Jestem ciekaw kiedy to było o dlaczego przestał. Musze go kiedyś o to zapytać, ale to nie teraz.
    Tańczyliśmy nie przejmując się niczym poza wykonywaną czynnością. Całkowicie daliśmy się ponieść muzyce. Nie zauważyłem nawet kiedy ludzie zaczęli opuszczać parkiet. PO jakimś czasie byliśmy jedynymi tańczącymi osobami, nie żeby mi to przeszkadzało. Dzięki temu mieliśmy więcej miejsca i wszyscy patrzyli na nas z podziwem. Pewnie poza naszym tańcem zwrócili uwagę na moją koszule i krawat od Gucciego. Krawat może jest z wężem, ale czerwonym więc Ślizgoni się nie przyczepią, że to godło ich domu.
    -Hyung, zastanawiałeś się kiedyś co się z nami stanie, gdy umrzemy? - zapytał nagle Kooki. Nie powiem zaskoczył mnie, a to nie udaje się wielu ludziom. Zazwyczaj to ja jestem od zaskakiwania.
    - Wybacz za to osobliwe pytanie, ale naprawdę interesuje mnie Twoje zdanie. Śmierć napawa mnie strachem - dopowiedział i sprawił, że zacząłem bardziej się zastanawiać nad tą kwestią.
    - Nie masz za co przepraszać i ciesze się, że interesuje cie moje zdanie na ten temat - odpowiedziałem z uśmiechem na ustach - Moje zdanie na temat tego co jest po śmierci jest trochę podobne do tego w hinduizmie - zacząłem tłumaczyć - W hinduizmie wierzą, że w zależności od tego jakim będziesz człowiekiem w następnym życiu urodzisz się w odpowiedniej kaście tej lepszej lub gorszej - mówiłem z zaangażowaniem - Ja jednak uważam, że możesz się odrodzić się nie tylko jako człowiek ale także jako zwierze albo przedmiot. To działa także w drugą stronę wcześniej mogłeś być zwierzęciem lub rzeczą a teraz za to, że byłeś dobry jesteś człowiekiem. Myślę, że na przykład ja w poprzednim życiu byłem korkiem od butelki - zakończyłem wypowiedź z uśmiechem wpatrując się w niego czekając na reakcje.

    OdpowiedzUsuń

  7. Ucieszyło mnie nad podziw to, że chłopak dosyć lekko podszedł do tematu i nie zganił mnie za tak zawne "głupie myśli", ponieważ praktycznie każdy po zadaniu przeze mnie tego pytania, reagował właśnie w taki impulsywny sposób.
    Nasz taniec aktualnie opierał się na lekkim kołysaniu się w rytmie muzyki, by skupić się bardziej na tym, o czym rozmawialiśmy, niżeli na uważnym stawianiu kolejnych kroków, by nie podeptać palców drugiej osobie. Zaintrygował mnie początek wypowiedzi Taehyunga, zatem z nieukrywanym zaciekawieniem oraz skupieniem przysłuchiwałem się słowom chłopaka patrząc cały czas w jego oczy. Lubiłem mieć z moim rozmówcą kontakt wzrokowy, ponieważ mogłem w ten sposób wyłapać z oczu drobne informacje, którymi zazwyczaj człowiek się nie dzieli. W końcu istotne jest, czy dana osoba jest równie zaabsorbowana konwersacją, czy raczej znudzona i warto jest zmienić temat. Myślę, iż jednak Taehyung naprawdę podłapał temat, bo inaczej by nie rozgadał się aż tak, choć kto wie. Ten człowiek jest nie do przewidzenia.
    Dodatkowo, ku mojemu zdziwieniu, chłopak naprawdę posiadał całkiem logiczny tok myślenia i faktycznie musiałem przyznać, że zaskoczył mnie swoją wiedzą. Jakby nie patrzeć, było to naprawdę niespodziewane szczególnie po tym, gdy podzielił się ze mną swą teorią odnośnie "księżycowych królików". Cała jego wypowiedź była na tyle, hm... normalna? Tak, to dobre określenie.. Po prostu nie mogłem uwierzyć, że to serio był Taehyung jakiego poznałem, coś mi nie pasowało. Na szczęście szybko zaprzestałem knuć spiskowe teorie o podmianie chłopaka przez kosmiczne króliki, gdy zakończył swój monolog informacją o swoim poprzednim wcieleniu, jako korek od butelki. I cóż ja mogłem na to poradzić, że zacząłem się śmiać tak głośno, że parę osób się aż za mną obejrzało. Trochę słabo idzie nam nie wzbudzanie żadnych podejrzeń.
    - Serio Tae, uwielbiam Cię. Ale to nie zmienia faktu, że będąc po śmierci np. takim kapciem prefekta Slytherinu, ma się marny żywot, m.in. dlatego, że nic nie pamięta się z poprzedniego życia. Nic się nie czuje i nie rozumie... To brzmi naprawdę smutno. Wolałbym, by po śmierci nie czuć tej śmierci i żyć dalej od momentu stracenia życia, tylko w innej, niekończącej się rzeczywistości. Było by świetnie, ale wątpię, że faktycznie coś takiego nas czeka, twoja teoria jest bardziej realna. - Uśmiechnąłem się smutno i puściłem ręce chłopaka.
    -Przyjemnie mi się z Tobą rozmawiało, ale muszę już iść. Stos książek czeka na mnie w pokoju. Do zobaczenia następnym razem! - Nie żebym narzekał, ale akurat dzisiaj nie miałem ani trochę ochoty na naukę, jednak wolałem potem się nie stresować przed lekcjami. Posłałem Puchonowi kolejny, tym razem przepraszający uśmiech i skierowałem się w stronę wyjścia z sali, tym razem jednak tego głównego, a nie od dupy strony. Chcąc przekroczyć już próg sali, stanąłem na moment i odwróciłem się do chłopaka. Pomachałem w jego kierunku i już naprawdę zniknąłem.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  8. Przez całą moją wypowiedź Kooki był bardzo zainteresowany tym co mówię, ale jak ją zakończyłem to się roześmiał. Zrobił to tak głośno, że kilka osób się na nas popatrzyło. Na prawdę nie wiem czemu to zrobił, przecież nie powiedziałem nic śmiesznego.
    - Serio Tae, uwielbiam Cię - powiedział gdy wreszcie skończył się śmiać - Ale to nie zmienia faktu, że będąc po śmierci na przykład takim kapciem prefekta Slytherinu, ma się marny żywot, między innymi dlatego, że nic nie pamięta się z poprzedniego życia. Nic się nie czuje i nie rozumie... To brzmi naprawdę smutno. Wolałbym, by po śmierci nie czuć tej śmierci i żyć dalej od momentu stracenia życia, tylko w innej, niekończącej się rzeczywistości - zaproponował, a ja zacząłem się zastanawiać nad jego teorią - Było by świetnie, ale wątpię, że faktycznie coś takiego nas czeka, twoja teoria jest bardziej realna - przyznał mi w końcu racje. Uśmiechnąłem się do niego najszerzej jak tylko potrafię w końcu nie codziennie ktoś docenia moje przemyślenia. One przecież są na prawdę mądre i długo oraz dobrze przemyślane, nie wiem czemu nikt ich nie docenia.
    -Przyjemnie mi się z Tobą rozmawiało, ale muszę już iść. Stos książek czeka na mnie w pokoju - powiedział po puszczeniu moich rąk, które trzymał przez cały nasz taniec. One są naprawdę przyjemne w dotyku, ciekawe jakiego kremu używa. Musze się go o to kiedyś zapytać.
    Do zobaczenia następnym razem! - pożegnał się ze mną tym swoim pięknym króliczym uśmiechem i skierował się do wyjścia. Zatrzymał się jednak w progu, odwrócił i do mnie pomachał, na co odpowiedziałem tym samym, po czym wyszedł. On jest naprawdę przesłodki. Im bardziej go poznaje tym bardziej zaczynam go lubić. Dobra Tae nie myśl teraz o tym w końcu ty tez masz dużo zadania do zrobienia. Myślałem udając się do drzwi.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń