Hmm... Albo tylko mi się wydaje, albo chyba nie powinieneś się tutaj znaleźć... Mam rację? No chyba, że posiadasz pisemne pozwolenie nauczyciela...? Hmm. Cóż, mam jednak tyle spraw na głowie, a jak wiadomo czas ucieka przez palce, więc nie mam czasu ani ochoty ci przeszkadzać. Korzystaj ze zbiorów biblioteki ostrożnie i rozsądnie, nie działaj bezmyślnie. Uważaj również na prefektów, w końcu roi się od nich w tej szkole! Kto wie co by cię czekało gdyby przyłapali cię w tej mrocznej części biblioteki...
Po raz ostatni upewniając się, że nikt go nie śledzi, cicho wkroczył do zakazanego działu biblioteki, kątem oka zerkając jeszcze na bibliotekarkę, która w tamtym momencie zajęta była robieniem dokumentacji. Zastanawiające było to, że książka, na której tak bardzo mu zależało, w innych szkołach funkcjonowała jako podręcznik do zaklęć, podczas gdy jej stare wydanie w Hogwarcie widniało tylko i wyłącznie w dziale ksiąg zakazanych. Przesunął palcem po jednej z półek, zbierając na nim dość pokaźną warstwę kurzu, która nagromadziła się tutaj prawdopodobnie przez długi czas. Rzadko który uczeń mógł poszczycić się korzystaniem z tej części biblioteki, gdyż nauczyciele niechętnie wydawali pozwolenie. Być może jakiś kujonek z Ravenclaw posiadał takie pismo, niemniej jednak nie uśmiechało mu się prosić któregokolwiek z nich o załatwienie mu tego, czego potrzebował.
OdpowiedzUsuńMiranda Goshawk. W końcu udało mu się znaleźć poszukiwaną przezeń księgę. Sądząc po rozsypujących się kartkach i wyglądzie okładki, musiało to być wyjątkowo stare wydanie. Marginesy również zapisane były różnego rodzaju notatkami i zaklęciami, których nazwy wydawały mu się zupełnie obce. Zerknął, czy w pobliżu nie ma nikogo z personelu ani prefektów, po czym równie dyskretnie skierował się do wyjścia, uprzednio chowając jeszcze księgę pod swoją szatę. Wolał nie wiedzieć, czym mógłby skończyć się ten wypad do biblioteki, gdyby przypadkiem przyłapał go któryś z nauczycieli.
[Z/L]
Namu
Jongin wepchnął dłonie do kieszeni spodni poprzez rozpiętą szatę, która powiewała na boki z każdym jego krokiem i swobodnie przemierzał bibliotekę, nie czując na sobie uważnego wzroku bibliotekarki. Z takiej okazji grzechem byłoby nie skorzystać.
OdpowiedzUsuńWolnym krokiem i z lekkim uśmiechem błąkającym się na twarzy, powoli zagłębił się w tę część pomieszczenia, która z pewnością nie była dla niego przeznaczona, jednakże skoro nikt tego nie kontrolował, oznaczało to, że może robić co tylko mu się podoba, prawda?
Wysunął dłoń w bok, przejeżdżając palcem po zewnętrznych stronach starych ksiąg, które znajdowały się na Dziale Ksiąg Zakazanych, upatrując czegoś, co mogłoby zając jego nudne, jesienne wieczory. Dotychczas zwykł snuć się po korytarzach i gawędzić z innymi uczniami, czasem mając z tego świetną zabawę, ale widząc siebie władającego czymś naprawdę potężnym był w stanie odłożyć to na później, aby poświęcić się lekturze jednego ze skarbów, na które się natknął. W jego oczy rzuciła się gruba księga, której tytuł brzmiał Diabły piętnastego wieku, a Kim od razu wiedział, że to było dokładnie to, czego szukał. Zatrzymał się, śmiejąc się pod nosem i wyciągając spośród innych książek tę jedyną, która zwróciła jego uwagę. Była bardzo ciężka, a jej okładka bardzo skromna, gdyż widniał na niej jedynie tytuł napisany ciemnymi i startymi literami. Jongin otworzył ją na losowej stronie, pragnąc poczuć tę moc, która od niej emanowała.
Nie spieszył się, nie miał po co. I tak nikt nie zwracał na niego uwagi, więc swobodnie przeglądał jej stronice, z przymrużonymi oczami czytając kolejne linijki. To trzeba przyznać, tekst tak bardzo go wciągnął, że Kim nie odczuł nawet mijającego czasu.
Z transu w końcu obudziło go głośne chrząknięcie, które wydobyło się z jego lewej strony. Chłopak spojrzał z szerokim uśmiechem na niską kobietę, która opiekowała się biblioteką i zatrzasnął księgę z hukiem.
- Co tak długo tutaj robisz, chłopcze? - zapytała ze srogim wyrazem twarzy, trzymając sowoje kościste dłonie na biodrach.
- Dzień dobry, pani profesor. Właśnie znalazłem to, czego szukałem - zaśmiał się cicho, chwytając w jedną dłoń potężną księgę i wolno przechodząc przez dość cienką przestrzeń między bibliotekarką, a jednym z wysokich regałów. Czuł na sobie jej podejrzliwe spojrzenie i aby dodatkowo podsycić kobietę sięgnął jeszcze po drugą księgę, nawet nie zwracając uwagi na jej tytuł. Obejrzał się za siebie, posyłając pani profesor ostatni, ale za to najszerszy, uśmiech. Wiedział, że miała ochotę zatrzymać go i dopytać o książki oraz pozwolenie na ich wypożyczenie, a mimo wszystko z jakiegoś powodu tego nie zrobiła.
Brunet, ogromnie zadowolony z siebie, dumnie paradował z księgami w jednej ręce, aż dotarł do swojego dormitorium, gdzie zagłębił się w bardzo obszernej lekturze.
[Z/L]