GOSPODA POD ŚWIŃSKIM ŁBEM

Obskurna kawiarnia, znajdująca się na końcu pewnej uliczki w Hogsmeade. Składa się z jednego, dosyć ciasnego pomieszczenia, oświetlonego skąpymi promieniami dziennego światła i świecami przylepionymi do ciężkich, masywnych stołów. Ze względu na odrzucający wygląd i podejrzaną klientelę, bywalcami tego miejsca bardzo rzadko są uczniowie Hogwartu.

DYMIĄCE  PIWO 5G
OGNISTA WHISKY 8G
MIĘTOWY ZNIKACZ 10G
SMOCZY LIKIER 6G
LODOWA WÓDKA 8G



10 komentarzy:

  1. Gospoda pod świńskim łbem. Prawdopodobnie mało atrakcyjne miejsce dla uczniów Hogwartu, biorąc pod uwagę podejrzaną klientelę, jaka zbierała się w tym miejscu. Zanim wszedł do środka, na przerdzewiałej ramie zauważył malunek odciętego łba świni z lejącą się na białe płótno krwią. Dość mało gustowny wystrój jak na miejsce, gdzie miało się pić i przyjemnie spędzać czas, niemniej jednak - taki był wybór Naczelnej Prefekt we własnej osobie, więc w żaden sposób nie zamierzał tego podważać.
    W pomieszczeniu panował półmrok, zdecydowanie nie dochodziło tutaj zbyt dużo światła. Zastanawiał się, dlaczego Chanseul wybrała tego typu miejsce i czy to było właśnie to, co miała na myśli pisząc, iż "zamierza zrobić dużo głupstw". Zajął miejsce przy jednym ze stolików, rozglądając się dookoła. Ewidentnie czuł kilka par oczu wpatrzonych w jego kierunku, co wcale nie stawiało go w komfortowej sytuacji, ale postanowił to ignorować. Mimo wszystko zaczynał rozumieć, dlaczego wypady w to miejsce są zakazane i jednocześnie przyznał przed samym sobą, że byłby bardzo zdziwiony, gdyby natknął się tutaj na któregoś z prefektów.
    Czekając na pojawienie się dziewczyny, wziął do ręki kartę z napojami i przewertował ją wzrokiem. Wszystkie były alkoholowe, co spotkało się z mimowolnym uniesieniem brwi z jego strony. Czyżby Chanseul próbowała mu coś udowodnić? To była pierwsza myśl, jaka przyszła mu do głowy i która wydawała mu się w zasadzie logiczna. Nie przypuszczał jednak, że dziewczyna, która z pozoru wydawała mu się raczej delikatna, okaże się na tyle odważna, że zaprosi go do miejscowej speluny. Ośmieliłby się nawet powiedzieć meliny, ale zawsze zakładał optymistyczną opcję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wparowałam do gospody, jak oparzona. Zamknęłam gwałtownie drzwi, a później prawie się po nich sunęłam. Dyszałam, jakbym uciekała przed Dementorami. Nie zdążyłam ogarnąć wzrokiem tego, i tak małego pomieszczenia, ale poczułam na sobie spojrzenia przebywających tam osób. Szybko się obróciłam i wejrzałam przez okrągłe małe okienko w drzwiach. Czy aby na pewno, nikt mnie nie śledzi?! Byłam wystrachana, jakbym wróciła z zakazanego lasu z pająkiem na plecach. A to wszystko przez to, iż bałam się strażnika sprawiedliwości, nikogo innego jak Kim Sunggyu, z którym zawsze miałam na pieńku. To co chciałam uczynić było nielegalne, a i owszem, ale chyba mam prawo do odrobiny zabawy?! Przeżywałam ciężki okres w życiu, musiałam odreagować. Niestety, Prefekt Slytherinu nie miał uczuć, tylko on byłby w stanie dać punkty ujemne Prefekt Naczelnej. Obróciłam się, wzdychając głośno. Tego popołudnia zmieniłam nawet uczesanie, co bardzo rzadko mi się zdarzało. Żeby nikt nie pokapował się od razu kim jestem, upięłam włosy w wysoki kucyk. Czułam się trochę ulizana, ale trudno. Miałam na sobie długi, ciemny, rozkloszowany płaszcz do połowy uda. W sumie, to chyba nie za długi. Był śliczny, a mało kiedy miałam okazję założyć coś tak kobiecego. Dostrzegłam siedzącego przy stoliku Nam Woohyuna. Od razu wyszczerzyłam zęby. Podchodząc do niego rzuciłam tylko do barmana "Wszystko z karty Panie, razy dwa". Usiadłam na krześle przy moim ślizgońskim znajomym, wcześniej zdejmując płaszcz. Poprawiłam biały sweterek i zwróciłam się do chłopaka.
    - Witam witam. Wiem, że obiecałam ci piwo kremowe, ale nie ma czasu na półśrodki. Długo czekasz?
    Wcześniej udało mi się wymienić z Nam parę listów, przez co miałam wrażenie, że to spotkanie będzie idealną odskocznią od mojej jesiennej chandry...

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekając na Chanseul zaczął wystukiwać palcami rytm jakiejś sobie znanej piosenki o blat stolika. Nawet ten z pozoru niewinny gest spotkał się z rzuconym w jego kierunku spojrzeniem jakiegoś typa spod ciemnej gwiazdy, który wydawał się bardzo rozdrażniony tym, iż jakiś uczniak zakłóca jego święty spokój. Drzwi do gospody otworzyły się, a jego oczom ukazała się znajoma blondynka. Jej strój ewidentnie nie pasował do wystroju całego wnętrza, był zanadto elegancki, przez co Chanseul od razu rzucała się w oczy. Przewrócił oczami. Owszem, wyglądała ładnie i chcąc nie chcąc musiał przyznać, że nie zawieszenie wzroku w tym wypadku byłoby karygodnym błędem, niemniej jednak - w pewien sposób zirytował go fakt, że była tak lekkomyślna, by ubierać się w taki sposób do tego typu miejsca.
    Niemalże zakrztusił się własną śliną, kiedy usłyszał zamówienie złożone przez dziewczynę. Momentalnie poderwał się z krzesła, widząc jak ta wyjmuje portfel, i złapał jej rękę, delikatnie ją odsuwając w zamiarze powstrzymania jej przed dokonaniem płatności.
    - Daj spokój, ja zapłacę - wyjaśnił spokojnie, zwracając się do Prefekt Naczelnej. Zanim ta zdołała cokolwiek powiedzieć, rzucił na stół dokładną należność za cały zakupiony asortyment, a przez myśl przeszło mu, że chyba jeszcze nigdy w życiu nie zapłacił tyle w ciągu jednego dnia za alkohol. Ponownie zajął miejsce przy stoliku, opierając brodę na swojej ręce i przechylił lekko głowę, posyłając dziewczynie delikatny uśmiech.
    - Jesteś pewna, że wypijesz to wszystko? Pierwszy raz widzę, żeby dziewczyna tyle piła - przyznał, nie kryjąc małego zaskoczenia w swoim głosie. - I w zasadzie dlaczego Gospoda? W Pubie Pod Trzema Miotłami również możemy znaleźć Ognistą Whiskey, jeśli tak bardzo zależało Ci na wypiciu czegoś alkoholowego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gest Woohyuna był bardzo miły, ale nie powiem, ździebko uraziło to moją dumę, w końcu to ja obiecałam, że mu postawię... Postawię piwo rzecz jasna.
    - Woohyunie, co ty wyprawiasz?! - Tylko tyle zdążyłam wyjęczeć, gdyż ten był szybszy. Gdybym wiedziała, to nie zamawiałabym aż tyle, bo to pewnie nieźle obciążyło kieszeń chłopaka. Jako Prefekt mogłam sobie na to pozwolić, ale myślę, że zwykły uczeń nie.
    - Wiesz może nie wypiję, ale na pewno chcę skosztować każdego - kącik moich ust uniósł się ku górze. - A ty wypijesz? - to miała być prowokacja. Chciałam się wyluzować, zrobić coś szalonego, a jedyna osobą, która najprawdopodobniej się do tego nadawała był właśnie Nam. Z początku nawet bałam się, że mnie wystawi. Ostatnio nie układało mi się z chłopakami, ale przy Woohyunie mogłam się zapomnieć. Nie zależało mi tak bardzo na oczarowaniu go, chciałam po prostu spędzić miło czas w jakimś ciekawym towarzystwie. A nuż okaże się, że on i ja... To zgrana ekipa.
    - Wybrałam Gospodę z powodu jej lokalizacji i nastroju. No spójrz tylko -mówiłam ściszając co słowo głos, przysuwając się do niego znacznie i wskazując dyskretnie głową na osobliwości tam przebywające. - Widzisz, kto chciałby przyjść do takiej mordowni. Myślę, że nikt nas tu nie odkryje, a tymczasem możemy się zabawić!
    Właśnie w tej chwili podano nam nasze trunki. Żałowałam, że nie było niczego na popitę ani przegryzkę, ale jak to mówią: Jest ryzyko, jest zabawa.

    OdpowiedzUsuń
  5. - Przecież nic się nie dzieje, spokojnie - uciszył dalsze marudzenia Chanseul przyłożeniem palca do swoich ust na znak, że nie musi się o nic martwić. Miał jeszcze w zanadrzu trochę pieniędzy, więc mógł sobie pozwolić na większy wydatek, a przecież nigdy w życiu nie pozwoliłby, żeby to dziewczyna płaciła za niego. To po prostu sprzeczne z jego zasadami.
    - Nie wiem ile wypiję, ale na pewno więcej od Ciebie, moja droga - zadarł nieznacznie podbródek, będąc święcie przekonanym, że wygrana w tej kwestii należy do niego. W końcu, jakby nie patrzeć, zwykle to mężczyźni wykazywali się mocniejszą głową do alkoholu, a Chanseul nie wyglądała na kogoś, kto tolerowałby tego typu trunki w większym stopniu niż on sam. - Choć w zasadzie, moglibyśmy się o coś założyć, żeby było zabawniej. Tylko o coś dużego, bo małe łupy mnie nie interesują. Mam już nawet swoją cichą propozycję.
    Uśmiechnął się tajemniczo, jakby chował w zanadrzu jakiś spory sekret. Uniósł nieznacznie jedną z brew, gdy dziewczyna przysunęła się do niego.
    - Zabawić, mówisz? - powtórzył za nią, zdobywając się na subtelne uniesienie kącika ust. W tym samym momencie do stolika przywędrowało ich zamówienie, więc wziął do ręki pierwszy lepszy trunek z brzegu i przystawił naczynie do swoich ust, upijając jakąś jego część. - To chyba miętowy znikacz. A przynajmniej, tak właśnie smakuje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znosiłam alkoholu, ba nawet nie rozumiałam tego całego kultu typu: Choć stary dzisiaj się tak zabaniaczymy. Weekend bez picia to nie weekend! Miałam już kilka podejść do wina, likierów, wódki, piwa... Po prostu mi to nie smakowało i nie czułam potrzeby picia tego, choć wiedziałam, że społeczeństwo tego wymaga. Dlatego kolejny raz postanowiłam to zmienić. Chciałam przed śligonem się popisać, choć miałam słabą głowę, ale trudno. Wyjdzie, jak ma wyjść. Najwyżej Nam będzie wracał ze mną zygzakiem. Obserwowałam, jak z łatwością przychodzi mu picie tego obrzydlistwa. Oczywiście upił tylko troszeczkę, ale dla mnie to już było dużo. No i tak bez zapity. Spojrzałam na 5 wyroków mojej śmierci. No tak, teraz już nie ma odwrotu. Masz co chciałaś! Zamknęłam oczy i wybrałam jeden napój. Od razu wlałam go całego w siebie. Tak na rozgrzewkę. Moją twarz tak wielce wykrzywiło, że musiałam się obrócić. Zaczęłam dotykać swej szyi, bo miałam nadzieję, że to pomoże gardłu przeżyć tą piekącą truciznę. Obróciłam ponownie buzię w stronę współtowarzysza, zupełnie jakby nic się nie stało. Chwilkę chichotałam, lecz przestałam, bo mój żołądek również zaczął piec, na szczęście tylko przez chwileczkę.
    - Namu... Mogę ci tak właściwie mówić? - starałam się być grzeczna, a później szepnęłam mu z entuzjazmem. - Zgadzam się na wszystko i zamieniam się w słuch.
    Co by to nie było, ja i tak grałam na straconej pozycji. Mam swoje szaleństwa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zmrużył oczy, obserwując jak Chanseul wlewa w siebie całą zawartość szklanego naczynia. Być może źle ocenił jej osobę, od razu wychodząc z założenia, że nie potrafi pić. Ewentualnie chciała się popisać, choć jej ostatnie zachowanie na boisku wyraźnie świadczyło o tym, iż nie miała powodu, dla którego chciałaby to zrobić akurat przed nim. Cokolwiek to miało oznaczać, nie mógł być od niej gorszy, więc szybko dokończył rozpoczęty trunek, by w szybkim tempie wziąć się za następny.
    - Nie musiałaś o to pytać, wiesz? - dyskretnie przysunął się w jej kierunku i pochylił nieznacznie głowę w taki sposób, by dziewczyna swobodnie mogła szepnąć mu na ucho to, co miała do powiedzenia. - Tak więc moja propozycja jest taka - oznajmił, odsuwając się od niej i tym samym zwiększając swój kąt pątrzenia na jej osobę. Wziął do ręki jedną ze szklanek i delikatnie zamachnął nią w powietrzu w taki sposób, że zawartość raz przechyliła się w prawą, raz w lewą stronę. - Wygrany robi przegranemu malinkę w widocznym miejscu. Co Ty na to, Seul? - uśmiechnął się, z pozoru niewinnie, jednak w gruncie rzeczy w myślach gratulował samemu sobie tej przebiegłości. Dziewczyna sama powiedziała, że jest skłonna zgodzić się na wszystko, więc w tym momencie i tak nie było już dla niej odwrotu. Musiała się zgodzić, jakkolwiek odważna mogła wydać się jej ta propozycja. Jedno z nich skończy z mało estetycznie wyglądającym czerwonym śladem.
    - Swoją drogą, co z Mingyu? - nagle przypomniał sobie imię, które brzęczało mu gdzieś w pamięci od ich ostatniego spotkania. Zachowanie Chanseul wyraźnie różniło się od tego na boisku, biorąc pod uwagę fakt, że wówczas miała ogromny problem, by chociażby przytrzymać się jego szaty podczas lotu na miotle. - Myślałem, że między wami to coś poważnego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli ktoś kiedyś uważał, że mam niewyparzoną mordę, to właśnie w tamtym momencie mi ją przepaliło. To z pewnością musiała być ognista whisky. Na samą wzmiankę o malince, zawstydziłam się. Wyobraziłam sobie jak przykładam usta do szyi Woohyuna i namiętnie ssie. Jednakowoż do tego nigdy nie dojdzie, bo już od tamtej chwili musiałam się oswajać z myślą, iż to ja będę miała przylepionego do siebie Namu. Będę musiała paradować z malinką, wstyd na cały kraj! Odważny pomysł, ale najwyraźniej chłopak lubił takie zagrania, więc dobrze wybrałam. Był osobą, z którą można nieźle się zabawić. No i należał też do grona przystojniaczków, więc nie miałam obiekcji co do tego, żeby to ze mną uczynił. W tamtym momencie nie miałam już nic do stracenia.
    - Mogę ci szczerze powiedzieć, że już możesz szykować usta - rzekłam, po dłuższym czasie zastanowienia. Po co miałabym się zgrywać, jak i tak wiedziałam co mnie czeka. Mimo to, postanowiłam wypić to wszystko. Powoli, ale wypić. Bałam się, że ślizgon narzuci takie tempo, że będę się walać pod stołem. Na szczęście zorientowałam się, że zależy mu również na rozmowie. No i masz babo placek! Pech chciał, że musiał zapytać o Kim Mingyu, przypominając mi od nowa wszystkie dotyczące go rozterki. Zagryzłam górną warkę unosząc tym samym brwi do góry. Wyprostowałam się na masywnym i twardym stołku.
    - To źle myślałeś - powiedziałam dość cicho. Właściwie, to sama miałam nadzieję. Min był dla mnie wyjątkowy. Byłam nim oczarowana, starałam się, ale i tak wyszło, jak zawsze. Od Nocy Duchów go nie widziałam, no i pewnie nie zobaczę. - Możemy o tym nie mówić, to chyba nie powinno mieć dla ciebie znaczenia. Przyszłam się tutaj odprężyć, a nie dobijać. Proszę uszanuj to...
    Tak naprawdę, spotkanie to miało mi pomóc zapomnieć o Mingyu...

    OdpowiedzUsuń
  9. - Tak szybko się poddajesz? - zerknął na Chanseul, uśmiechając się kątem ust. Szklankę, którą do tej pory obracał w ręku, lekko przechylił, upijając tym samym pozostałą część jej zawartości, aż skrzywił się nieznacznie, kiedy poczuł ostry smak trunku na języku. Parsknął krótkim śmiechem na wzmiankę o tym, iż już powinien szykować usta. Wizja Chanseul próbującej zakryć czerwony ślad na swojej szyi szalikami i innymi golfami wydała mu się wyjątkowa komiczna. W końcu prefekci powinni odznaczać się przestrzeganiem reguł i pilnowaniem porządku, a malinka na szyi stanowiła tego kompletne przeciwieństwo.
    - Każdy się dowie, że nie jesteś tak porządna, jaką się wydajesz. Jesteś pewna, że tego chcesz? - dopytał dla pewności, nie kryjąc swojego dobrego humoru, jednak nagła zmiana w głosie Chanseul po zadaniu przez niego pytania wydała mu się cokolwiek podejrzana. Przechylił lekko głowę, zastanawiając się nad tym, co właśnie powiedziała. Najprawdopodobniej coś się wydarzyło, ale nie chcąc psuć rozrywki im obydwu, postanowił dłużej nie dopytywać, jedynie wzruszając nonszalancko ramionami na znak, że w zasadzie nic go to nie obchodzi. - Skoro tego sobie życzysz...

    OdpowiedzUsuń
  10. - Mój drogi, nikt nie ma mnie za porządną. Niestety muszę cię zasmucić, ale jestem niezłym ziółkiem. Sam Dumbledore mi to powiedział, lecz tak się składa, że jestem mu też bardzo pomocna, więc pewnie dlatego mam jeszcze swoją posadę. Oczywiście reszta Prefektów wydaje się sztywna w porównaniu do mnie, ale ja przecież nie robi nic złego, prawda? - posłałam mu zalotne spojrzenie. - Integracja ze społeczeństwem jest równie ważna.
    Miałam gdzieś zdanie innych. Oczywiście miło jest słyszeć dobre rzeczy na swój temat, ale ile ludzi, tyle opinii. Już dawno pogodziłam się z tym, że nie dogodzę każdemu. Aby potwierdzić moje słowa wzięłam znowu losowo wybrany kieliszek i szybko łyknęłam jego zawartość. Tym razem poczułam zimny miętowy smak na kubkach smakowych. Zamknęłam oczy i nerwowo mlaskałam językiem.
    - O, to była... Ta twoja miętowa, coś tam... Znikacz! - Mówiłam, z cierpkim wyrazem twarzy. - Chcesz poczuć, jaki fajny chłodek mam w buzi, orzeźwiający - stwierdziłam, przysuwaj się dość blisko Woohyuna. Nasze nosy prawię się zderzyły, a ja chuchnęłam mu w twarz miętowym odorem i szybko wróciłam do swojej pozycji. Jak tak dalej pójdzie, to wyląduję w jego ramionach, na mur beton. Zaczęłam śmiać się dość głośno i klepnęłam go w udo. - Woohyunie, jak ja będę tak szybko piła, to się przewrócę i będziesz musiał mnie nosić.
    Nie chciałam zostać w tyle z piciem, po to tu przylazłam, a Namu najwyraźniej chciał to szybko skończyć. Czułam, jak dawka alkoholu, którą już sobie zaserwowałam zaczynała działać, przez co zrobiło mi się gorącą.

    OdpowiedzUsuń