MAGICZNA ORANŻERIA

Sporych rozmiarów oranżeria, znajdująca się w pobliżu biblioteki. Na pierwszy rzut oka przypomina zadaszoną dżunglę, w której poprowadzono kilka kamiennych ścieżek prowadzących do jej wnętrza. Gdzieś w jej środku umieszczono kilka okrągłych stolików, przy których uczniowie chętnie się uczą lub czytają.


14 komentarzy:

  1. Wydawało się, że Fujita ma wbudowany w mózg pewnego rodzaju zegar, który mówi jej dokładnie o której godzinie powinna ruszyć w kolejne miejsce. Wiele osób zastanawiało się jak to możliwe, że dziewczyna znajduje się wszędzie na czas, a gdy zapytać ją o godzinę rozpoczęcia zajęć, czy wyjścia do Hogsmeade, jedynie wzrusza ramionami.
    Nie mam pojęcia. Nie noszę zegarka.
    Jak więc możliwe było, by Ayana z nosem w książce znajdowała się zawsze tam, gdzie powinna być? Otóż wprawniejsze oko zauważyłoby, że cały tydzień jest dla Gryfonki mini rutyną. Pojawiała się na zajęciach, a na przerwach bądź po lekcjach zagłębiała się w zajęcia głęboko zakodowane w jej głowie. Było to o tyle dziwne, że robiła to zupełnie nieświadomie. I tak środy na przykład stały się dniem, w którym pojawiała się w oranżerii. Wchodziła do środka zawsze o tej samej porze i siadała zawsze w tym samym miejscu.
    Problem polegał na tym, że była tak zaaferowana swoim małym światem, że zupełnie nie brała pod uwagę, że ktoś może usiąść przy jej stoliku. I to w dodatku ćwiczyć sobie grę w szachy. Sama zaaferowana była kupioną przez siebie na Pokątnej książką i po prostu weszła, przeszła między stolikami (z których większość była pusta) i usiadła – tak jak co tydzień.
    Zupełnie nieświadomie usiadła więc przed prefektem Slytherinu i kartkowała „Magiczne hieroglify i logogramy”. Przez dłuższą chwilę nic jej nie przeszkadzało, ale w pewnym momencie poczuła coś, czego nie czuła w tym miejscu od dawna. Czyiś… wzrok? Zwykle nie zwracała na to uwagi, ale teraz czuła jakby to uczucie było nieco bliższe niż zazwyczaj. Podniosła wzrok i okrągłymi ze zdziwienia oczami wpatrywała się w prefekta dłuższą, nieznośnie cichą chwilę, nawet nie opuszczając książki. Jej oczy mówiły jedynie A co ty tu robisz?

    Fujita Ayana

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdy tylko dotarłem do oranżerii, od razu skierowałem się w stronę wolnego stolika, tego najbardziej oddalonego od innych, siedzących tutaj uczniów. Dzisiejszy dzień zaczął się całkiem dobrze, to musiałem przyznać. Wstałem bez bólu w kolanie, który towarzyszył mi już od jakiegoś czasu, zjadłem śniadanie, wybrałem się na zajęcia. Gorzej niestety zaczęło się robić później, kiedy próbowałem wlepić szlaban jakiemuś pierwszakowi za rozrzucanie błota po korytarzu. To właśnie wtedy zorientowałem się, że skończyły się wolne kartki w moim notesie! Zaiste, skandal.
    Oczywiście puściłem go wolno, poniesiony emocjami, i ruszyłem do pokoju, przeszukując nowy katalog ze sklepu papierniczego. Oferta była całkiem niezła, ale czy na pewno chciałem wydać 100 Galeonów na notes i pióro?
    Dylemat był wielki, chcąc go więc rozwiązać, pomyślałem sobie, że uczciwie będzie go rozwiązać tylko w jeden sposób - szachy. Rozsiadłem się więc na ławeczce, rozłożyłem planszę i ustawiłem pionki, po czym zacząłem grę.
    Białe wygrywają - kupuję, czarne - nie kupuję.
    Rozgrywka szła świetnie, oczywiście do czasu. Wlepiłem wzrok w dziewczynę, która bez żadnych ogródek przysiadła się mojego stolika i zaczęła wertować jakąś książkę. Nie spuszczałem z niej oczu nawet wtedy, gdy ta wlepiła we mnie swoje.
    - Dzień dobry? - odezwałem się w końcu po dobrych paru chwilach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zamrugała kilka razy zza dużych okularów, jakby słowa chłopaka jakoś niespecjalnie do niej trafiały.
    Dzień dobry? To pytanie? Zaraz… czy on się mnie pyta, czy dzień jest dobry? Tak ogólnie? A może nie wie czy jego dzień jest dobry? Mój dzień był w każdym razie bardzo dobry.
    Opuściła nieco książkę, która do tej pory odsłaniała tylko wielkie, czarne oczy wyrażające bezbrzeżne zdziwienie. Przechyliła nieco głowę, jakby przyglądała się nie starszemu uczniowi, w dodatku prefektowi (czego jeszcze nie raczyła zauważyć), a jakiejś ciekawostce przyrodniczej, którą widzi pierwszy raz w życiu.
    - Dziękuję, świetny! – ostatecznie zdecydowała się mu odpowiedzieć, choć pewnie nie tak, jakby chłopak tego oczekiwał. Rozpromieniła się, obdarzając go radosnym, choć nieco nieobecnym uśmiechem. Zadowolona z przebiegu rozmowy z powrotem podniosła książkę, a jej oczy wróciły do skakania po linijkach. Nagle jednak spojrzała z powrotem na chłopaka, nieco przerażona.
    - Wybacz – spojrzała na niego z nieco większą uwagą, niż dotychczas. Sprawiała wrażenie, jakby nagle zdała sobie sprawę z gafy, jaką popełniła. Problem polegał jednak na tym, że ona swoją gafę widziała prawdopodobnie zupełnie inaczej niż Ślizgon. Bo Fujita nie zamierzała go przeprosić i sobie pójść. Nawet do głowy jej to nie przyszło. - Nie zapytałam ciebie. A twój dzień?
    Biła od niej w tym momencie pocieszna szczerość i szczere zainteresowanie. Zupełnie jakby była z siebie dumna, że chociaż raz udało się jej zachować zgodnie z dobrymi manierami. Co oczywiście było nieprawdą. Przyglądała się mu, jakby wcześniej niby patrzyła na niego, a wcale go nie widziała. Dopiero teraz jej spojrzenie skupiały szczegóły takie jak dom, odznaka prefekta, czy szachy.
    - Czemu tutaj siedzisz? – zmarszczyła lekko brwi, jakby naprawdę nie docierało do niej, że właściwie każdy mógł tutaj usiąść. Co zabawne, jej de facto niegrzeczne zachowanie połączone było z najszczerszym uśmiechem na świecie.

    Fujita Ayana

    OdpowiedzUsuń
  4. Westchnąłem głośno, zawieszając głowę nad planszą z figurami. Spokojne popołudnie i rozwiązanie problemów najwidoczniej musi poczekać, skoro ktoś właśnie postanowił się przysiąść i jeszcze w dodatku sobie ze mną pogawędzić.
    Skrzyżowałem ręce na piersi i zlustrowałem dziewczynę na tyle, na ile ją widziałem zza stolika. Duże oczy, duże okulary, ciekawski wzrok, trochę chyba nie skojarzyła, że mi przeszkadza.
    - Tak, całkiem w porządku - przyznałem, odpowiadając na jej pytanie. Czasem naprawdę zastanawiałem się, jak to jest, że moja nowa towarzyszka zupełnie inaczej odbiera to, co do niej mówię? Jasne, że spotykało się przypadki, kiedy specjalnie ktoś próbował wytrącić mnie z równowagi, ale najwidoczniej ta dziewczyna to jakiś dziwny wyjątek. Pokręciłem głową, wyrzucając z siebie przeszkadzające myśli. - Tak sobie debatuję nad szachami - dodałem, nie zawracając sobie głowy, jak zareaguje na moje słowa.
    Problem notesu sam się nie rozwiąże.
    - Myślałem, że nikt mi nie będzie przeszkadzał - powiedziałem bez żadnych ogródek. Normalnie pewnie tak właśnie by było, ludzie zwykle robią krok wstecz, widząc odznakę prefekta. Niestety tym razem chyba coś poszło nie tak. - A ty, czemu tu siedzisz?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ayana miała w zwyczaju widzieć rzeczy zupełnie inaczej, niż ludzie by tego chcieli. To tak jakby jej myśli biegły nie dość, że niecodziennymi torami, to jeszcze przeskakiwały, zawracały i robiły fikołki. Dodatkowo najczęściej nie zwracała uwagi na ton rozmówcy, a tylko na znaczenie wypowiadanych przez niego słów. To dlatego nie zauważała sarkazmu, podprogowych informacji, delikatnych sugestii.
    Debatuje… To znaczy, że ma jakiś kłopot.
    Popatrzyła na niego, mrugnąwszy kilka razy, ale słysząc zadane pytanie, poprzednio usłyszane zdanie już zdążyło wyparować z jej głowy. Nie zamierzała się więc odnieść do tematu przeszkadzania, bo w jej mniemaniu nikt nikomu nie przeszkadzał i właśnie dlatego tak lubiła to miejsce. Jego pytanie nieco zbiło ją z tropu. Fujita rzadko kiedy zastanawiała się co robi i dlaczego. Jej mały geniusz przejawiał się w zupełnym braku samoświadomości. Rozejrzała się dookoła, widząc piękne pomieszczenie, niemalże pozbawione ludzkiej obecności.
    - Och… - otworzyła lekko usta, jakby po raz pierwszy skupiła się na wyglądzie wnętrza. Następnie przeniosła wzrok na chłopaka. - Nie wiem. Mam poczucie, że powinnam tu być. - odpowiedziała najzupełniej szczerze.
    - Masz jakiś kłopot? Hej, pomogę ci. Zagram z tobą. - usiadła wygodniej, odkładając książkę, jakby już było postanowione. - Dobry jesteś w szachy? O, wiem! Możemy się o coś założyć, hm? - uniosła kącik ust w półuśmiechu, jakby nagle zeszła na ziemię istota niepodważalnie pewna swoich umiejętności.

    Fujita Ayana

    OdpowiedzUsuń
  6. Poczułem się zignorowany, kiedy dziewczyna zupełnie jakby przeoczyła moje pytanie i w ogóle wszystko, co zdążyłem do niej powiedzieć. Starałem się jakoś wyczytać z jej twarzy imię i nazwisko nieznajomej, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Na pewno gdzieś mi już przemknęła korytarzem, z reguły kojarzyłem raczej każdego, chociażby nawet dom, do którego ten ktoś należał. Tutaj jednak miałem kompletną pustkę, kiedy próbowałem jakoś dopasować nazwisko do tej twarzy.
    - No tak, to zrozumiałe - przytaknąłem, z niezbyt jednak dużym przekonaniem. To całe przeczucie za bardzo powiewało mi pewną dziwną nauczycielką, której lekcje wolałem jednak omijać szerokim łukiem.
    - Mam wiele kłopotów, jeśli już musisz wiedzieć - powiedziałem, niekoniecznie chcąc się jednak nimi dzielić. Musiałem jednak przyznać, że gdy usłyszałem propozycję, to w głowie od razu zaświeciła mi się lampka, a nawet jakoś tak przez chwilę zacząłem to rozważać.
    Wgapiałem się w nią przez chwilę z rozdziawionymi ustami i półprzymkniętymi oczami, przemyślając wszystkie za i przeciw. Gram w szachy od dawna, a mały zakład nikomu krzywdy nie wyrządzi?
    - Zgoda - przystanąłem w końcu na propozycję. - O co chcesz się założyć?

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdyby Ayana dowiedziała się, że chłopak podejrzewa ją o dziwne przeczucia, pewnie by go wyśmiała. Wróżbiarstwo było dla niej tak okropnie nienamacalne, że przechodziły ją ciarki. Zdecydowanie lepiej czuła się w świecie znaków, liczb i obrazów, choć i one miały w sobie przecież nutkę abstrakcji. Fujita lubiła jednak tylko ten rodzaj abstrakcji, który potrafiła sobie logicznie wytłumaczyć (jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało).
    Ach, więc masz wiele kłopotów. Nie musiałam tego wiedzieć. Byłoby mi smutno, ale na szczęście moją uwagę przykuły szachy. I to nieodwracalnie.
    Na jej usta wpłynął uśmiech świadczący o stuprocentowej satysfakcji z usłyszanych słów. Zmrużyła lekko oczy, przyglądając się uważniej chłopakowi. Jej oczy powędrowały na szachownicę i w tej samej chwili rozszerzyły się w wyrazie zainteresowania. Przyglądała się magicznym pionkom z lekkim błyskiem w oku.
    - Załóżmy się o coś zabawnego – zaczęła swobodnie, choć wyraz jej twarzy uległ nieznacznej zmianie. Jakby gdzieś w środku kotłowały się emocje. – Wiem! Kto przegra, ten wykąpie się jutro z samego rana w jeziorze – uśmiechnęła się szeroko, szalenie zadowolona z tego pomysłu.
    - Jest jeszcze kwestia Twojego kłopotu… Jeśli wygram, odpowiedź na Twoje pytanie to „tak”. Jeśli ty wygrasz, odpowiedzią jest „nie” - powiedziała rzeczowo, powoli rozkładając pionki na planszy w odpowiednich miejscach. Nagle spojrzała na niego, z lekkim tylko uśmiechem. O ile wcześniej wyglądała jak panienka odchodząca nieco od zmysłów, to teraz wyglądała na śmiertelnie poważną, skupioną i świadomą.
    - A co powiesz na podbicie stawki? - zaczęła się bawić kosmykiem swoich krótkich włosów. - Może zwycięzca obejmie w posiadanie także ten stolik? Co ty na to, Sunggyu? - nagle wydawało się, że wszystkie szczegóły, które jej umykały do tej pory, wskakują na swoje miejsce.

    Fujita Ayana

    OdpowiedzUsuń
  8. Zastanawiałem się naprawdę długo nad tym całym zakładem. Oczywiście, że pociągało mnie, aby zgodzić się na to, o czym mówiła dziewczyna, śmiesznie byłoby ją oglądać, jak rano bierze kąpiel w zimnym jeziorze. Pogoda ostatnio raczej nie obdarowywała nas za nadto promieniami słońca, więc woda na pewno musiała już być lodowata. Tylko czy będzie mi się chciało rano wstawać? Tak wcześnie...?
    - Zgoda - powiedziałem, poprawiając się na ławce. Zrobiło mi się już trochę niewygodnie od tego całego siedzenia tutaj. Strasznie bolał mnie już tyłek. - Myślę, że mogę się zgodzić na wszystko - dodałem, kiwając przy tym głową. Oczami wyobraźni już widziałem pływającą koleżankę w mętnej wodzie.
    Zacząłem jednak rozmyślać nad tym, czy aby na pewno rozwiązanie mojego problemu miałoby wyglądać właśnie tak, ale stwierdziłem, że tym będę się przejmował kiedy indziej, teraz miałem inne zajęcia na głowie.
    - Więc mówisz, że jak się nazywasz? - spytałem. Nie dziwiło mnie, że dziewczyna zna moje imię, mogło jej się obić o uszy, ale naprawdę, nie umiałem skojarzyć jej nazwiska.
    - Białe czy czarne?
    Zacząłem ściągać pionki z planszy, aby móc ustawić je na nowo, podsunąłem je bliżej nieznajomej, aby mogła zdecydować, którym kolorem woli grać. Mnie było wszystko jedno, więc wybór należał do niej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Fujita była przekonana, że to ona będzie oglądała marznącego prefekta, siedząc na kocyku z kubkiem ciepłej herbaty w dłoni. Ciekawe, bo zwykle nie odzywały się w niej takie sadystyczne małe przyjemności, ale zakład to zakład – będzie zabawnie!
    Po opuszczeniu wzroku na układaną szachownicę już nie podniosła na niego wzroku. Ustawiła szachownicę tak, by czarne pionki znajdowały się po jej stronie. Właściwie było jej wszystko jedno, ale nie widziała najmniejszego sensu w przekomarzaniu się, czy przekonywaniu kto właściwie powinien podjąć decyzję.
    - Fujita Ayana – przedstawiła się, bez żadnych dodatkowych formułek grzecznościowych, patrząc na to, jak jego pionek wykonuje pierwszy ruch. Ponieważ wzrok miała opuszczony, poprawiła swoje okulary, które przed sekundą zjechały nieco z jej nosa.
    Pierwsze jej ruchy były szybkie i sprawne, ale w miarę rozgrywki zwalniały, gdy dziewczyna potrzebowała więcej czasu do namysłu. Gdy straciła jakiegoś pionka, bawiła się jego zniszczonymi resztkami w dłoni, nie podnosząc wzroku znad szachownicy. Nie zaczynała też rozpraszających tematów. Wyglądała, jakby ktoś rzucił na nią urok i podczas gry była zupełnie inną osobą. Chyba ciężko było rozgryźć jej niemalże dwubiegunowe zachowanie. Zupełnie jakby nie potrafiła znaleźć złotego środka i być, hm, normalna?

    Fujita Ayana

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziewczyna szybko wybrała kolor figur, którymi chciała grać, jakby już wcześniej wpadła jej w oko ta czerń. Pewnie z daleka czaiła się na moje szachy, tylko nie chciała się do tego przyznać. Ale nie ma tak dobrze. Jak szybko pionki zostały rozdane, tak szybko zaczęła się gra. Nie chciałem tego przedłużać, więc niemal od razu wykonałem pierwszy ruch, na co ona odpowiedziała swoim. W międzyczasie usłyszałem w końcu jej nazwisko, co szczerze mówiąc też niewiele mi mówiło. Jakaś dziewczyna-duch, czy co?
    Obserwowałem uważnie każdy ruch Ayany, starając się przewidzieć jej następne posunięcie. Resztki roztrzaskanych pionków walały się po planszy, więc co jakiś czas wybierałem co większe części, aby nie przeszkadzały reszcie w ruchach. Uśmiechnąłem się do siebie, kiedy udało mi się zbić jedną z jej lepszych figur, ale szybko zorientowałem się również, że moja przeciwniczka też jest całkiem niezła.
    Po głowie wciąż przewijał mi się obraz notatnika, nad którym tyle myślałem, co zaczęło mnie trochę rozpraszać. Co jak przegram? Nie będę go mógł kupić? Ale chcę...
    - Tak właściwie, dlaczego aż tak ci zależy na tym stoliku? - spytałem po dłuższej chwili milczenia. Ta cisza była dziwna, szczególnie na nią. Wcześniej buzia jej się nie zamykała, więc kiedy patrzyłem na dziewczynę, jej spokój wydawał się jakiś straszny. Pewnie już tam coś knuje po cichu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Może to i lepiej, że Fujita nie potrafiła czytać w myślach. Ponieważ przez większość czasu działała zupełnie mechanicznie, zwykle po prostu nie rozumiała ludzkiej podejrzliwości, czy ostrożności. W końcu sama nie była ani podejrzliwa, ani ostrożna. Nigdy nie miała podstaw do tego by nauczyć się ostrożności. Ona się nikim nie interesowała i w rezultacie nikt nie interesował się nią. Dokładnie tak. Dziewczyna-duch.
    Ayana grała nieagresywnie, co czyniło rozgrywkę wbrew pozorom jeszcze trudniejszą. Obmyślała jak utworzyć najlepszą pozycję wszystkich figur, którymi dysponowała, jak zmusić przeciwnika do pogorszenia swojej pozycji i jak utrudnić mu ataki. Ostatecznie dążyła do tego, by zagonić białego króla w róg i obstawić go dwoma swoimi skoczkami i gońcem. Fakt, straciła królową, ale na chwilę obecną to poświęcenie chyba się opłaciło.
    Podniosła wzrok, zaskoczona pytaniem. O ile na jego wcześniejsze potrafiła odpowiedzieć mechanicznie i bezmyślnie, to teraz Ślizgon zapytał ją o coś, o co prawdopodobnie nie zapytałby nikt. Po prostu uznałby, że Fujita jest dziwna i koniec tematu. Patrzyła wprost na niego dłuższą chwilę.
    - Czytam tu książki – odparła, jakby miało to cokolwiek wyjaśnić. Cóż, dla niej chyba było to wystarczające wytłumaczenie. Nie bardzo zdawała sobie sprawę z tego, że chce ten stolik, bo musiałaby niejako przeprogramować się na inny. A to wymagałoby odwrócenia uwagi od ważnych dla niej rzeczy i skupienia się na czymś tak trywialnym jak zmiana miejsca. Wróciła spojrzeniem na szachownicę, jakby uznała temat za zamknięty. Ale ciągłe pytania z jego strony sprawiły, że i Fujita mogła jakieś zadać.
    - Gramy też o odpowiedź na pytanie. Mogę wiedzieć jakie? - spytała nie patrząc na niego i rozkazując skoczkowi wykonać ruch ofensywny.

    Fujita Ayana

    OdpowiedzUsuń
  12. - Yhym - mruknął w odpowiedzi na odpowiedź dziewczyny. Stolik musiał być zaiste bardzo ważny ważny, skoro chodziło aż o czytanie tutaj książek. Westchnąłem głośno i postanowiłem zrezygnować z ciągnięcia tematu. Właściwie, kogo ja niby oceniałem. Ostatnio sam musiałem walczyć o drzewo na błoniach, pod którym tak uwielbiałem siedzieć, nie wiadomo dlaczego. No, ale tam była plakietka z moim imieniem, więc można by powiedzieć, że tak trochę mi się należało.
    Zaczynałem się powoli denerwować, widząc kolejne posunięcia dziewczyny. Naprawdę nie lubiłem przegrywać, szczególnie jeśli chodziło o szachy. I zakłady. Szczególnie o zakłady nad szachami, gdzie stawką była kąpiel w jeziorze. Co ja niby sobie myślałem, zgadzając się na to? Mózg mi się wyłączył, czy co? Pokręciłem głową. Trudno, teraz już za późno. Zdążyłem w tym roku przeżyć już gorsze rzeczy niż kąpiel w zimnej wodzie, a rok szkolny dopiero co się zaczął.
    - Pytanie o notatnik - odparłem w końcu. Nie wiedziałem, czy chcę się dzielić jakimiś większymi szczegółami, ale postanowiłem być miły. - Nie wiem czy kupić nowy czy nie - dodałem, widząc jej pytającą minę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Fujita jedynie uśmiechnęła się pod nosem na jego reakcję. Przywykła do westchnięć, przewracania oczami i dziwnych spojrzeń skierowanych w jej stronę. Spływało to po niej, zupełnie nie dotykając ani jednego kawałka jej duszy. Wydawała się być nigdy niczym nie urażona, ani nie zraniona. Pozostawało tylko pytanie, czy to prawda.
    Kilka ostatnich ruchów świadczyło o tym, że obrana przez nią strategia zadziałała. Zagoniła króla do rogu i obstawiła trzema pionkami w taki sposób, że jakkolwiek by się nie ruszył, zostałby zbity przez któregoś z nich. Podniosła spojrzenie na chłopaka i uśmiechnęła się, choć na próżno szukać było w tym uśmiechu wyrazu triumfu. Był to szeroki, zwyczajnie ciepły uśmiech.
    - Szach mat – do uśmiechu dołączyły dwa palce wystawione w geście zwycięstwa. Przechyliła lekko głowę, przyglądając się Ślizgonowi.
    - Wygląda na to, że powinieneś go kupić. Wygrałeś odpowiedź na swoje pytanie i kąpiel w jeziorze - rozejrzała się po oranżerii, marszcząc lekko brwi. Zupełnie jakby zastanawiała się co ona tu jeszcze robi. - Chyba powinnam być teraz gdzieś indziej. - powiedziała cicho. Fakt, tak długo jeszcze nigdy tu nie siedziała, więc jej mózg wręcz krzyczał by wróciła do słodkiej rutyny.
    - Widzimy się jutro o siódmej rano. Mata ne! – zabrała swoją książkę, przewiesiła torbę przez ramię i ruszyła do wyjścia, machając w powietrzu dłonią na pożegnanie.

    [Z/L]

    Fujita Ayana

    OdpowiedzUsuń
  14. Przez jakąś pierwsza połowę rozgrywki szło mi naprawdę dobrze, aż sam się do siebie uśmiechałem, widząc, jak pionki Ayany zamieniają się w drobny pył. Niestety, później zaczęło się już robić tylko gorzej. Nie wiem, czy mój mózg się wyłączył, czy może jednak jestem taki kiepski, ale białe figury zaczęły znikać jedna po drugiej, a mnie tylko dopadała cicha furia.
    Nie mam zamiaru kąpać się w jeziorze.
    Jęknąłem głośno, słysząc słowa dziewczyny, która zakończyła nasz mały pojedynek szachowy. Długo wgapiałem się w szachownicę, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Naprawdę przegrałem. I to z jakąś szaloną dziewczyną. Mrugnąłem szybko oczami, kiedy zorientowałem się, że Fujita zaczęła mówić coś tam jeszcze. Kompletnie jednak nie wiedziałem co, bo w ogóle się na tym nie skupiłem. Pokiwałem tylko głową, kiedy wstała i ruszyła w stronę wyjścia.
    - Mata... mhm..? - mruknąłem w odpowiedzi, bardziej jednak do siebie niż do niej.
    Rozejrzałem się dookoła, zastanawiając się, czy ktoś jeszcze widział moją porażkę, ale o tej porze raczej nie siedziało tu juz zbyt wiele uczniów. Ile właściwie czasu minęło? Wydawało mi się, że wcale nie siedzieliśmy tu zbyt długo, ale może tylko mi się wydawało.
    Zaczałem zbierać resztki pionków i szachownicę, po czym wstałem od stolika, który również przegrałem, przypomniałem sobie, i ruszyłem do wyjścia. Musiałem się mentalnie przygotować na jutrzejszy dzień. Chętnie bym się jakoś wymigał od kary, ale chciałem być fair. Tylko na co mi to było?

    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń