OGRÓD RÓŻANY

Ogród znajdujący się w pobliżu wejścia, do którego prowadzą kamienne schody. Chroniony jest magią, dzięki czemu prezentuje się wspaniale bez względu na porę roku oraz pogodę. Roi się w nim od kwitnących bezustannie krzewów, krętych ozdobnych ścieżek i wielkich kamiennych posągów. Rozmieszczono tam mnóstwo rzeźbionych ławek, na których bardzo chętnie siadają uczniowie, a wieczorem atmosferę tworzą migoczące w ciemności światełka. W głębi ogrodu znajduje się posąg wielkiego renifera, ponad którym tryskają wysoko strumienie fontanny.

9 komentarzy:

  1. Uwielbiałem przesiadywać w ogrodzie różanym ze względu na kilka aspektów. Pierwszym i zdecydowanie najbardziej zachwycającym był widok, niezależnie od pory roku, pięknych wydatnych róż będących kluczową częścią tego miejsca. Czerwień błękitu róż płomiennych poruszała serca wszystkich, kto tylko odwiedził ten ogród. Również za sprawą ogromu kwiatów, unosił się w powietrzu przyjemny słodki zapach, będący ukojeniem dla mych nozdrzy.
    W miejscu tym praktycznie zawsze był błogi spokój, dlatego też uważałem to za miejsce wyjątkowo dogodne do uczenia się na sprawdziany i czytanie książek. Czasami tylko czułem okropną irytację widząc tutaj przechadzające się pary, które migdaliły się na moich oczach, trzymali się za ręce itp. Wcale nie byłem zazdrosny, uważałem to po prostu za nieestetyczne.
    Dzisiaj na szczęście była tu całkowita cisza i pustka, więc mogłem się tu zatrzymać jedynie z moimi myślami. Usiadłem na jednej z ławek, na które praktycznie zawsze siadałem i wyjąłem książkę dotyczącą astronomii. Schowany za ogromnym krzewem różanym, byłem prawie że niezauważalny przez osoby, które dopiero co tu wchodziły, co jak najbardziej mi odpowiadało.
    Z fascynacją i w pełnym zaangażowaniu zacząłem pochłaniać kolejne strony księgi będąc w stanie kompletnej nieświadomości dotyczącej tego co działo się dookoła mnie. Niestety nagły krzyk wywodzący się z drugiego końca ogrodu szybko postawił mnie na nogi sprawiając, iż prawie dostałem zawału, a książka wypadła mi mimowolnie z rąk. Westchnąłem rozgoryczony faktem, iż nie pamiętałem strony, na której ostatnio się zatrzymałem, zatem nie mogąc cofnąć czasu, machnąłem tylko na to ręką i skierowałem się w stronę bliżej nieokreślonych dźwięków, które najprawdopodobniej były jękami bólu i bezgranicznego cierpienia.
    Szczerze zdziwiłem się widokiem, który mnie zastał, a nawet wręcz bawił, jednak starałem się tego póki co nie ukazywać. Przyznam, że spodziewał bym się wszystkiego, ale napewno nie jakiegoś dzieciaka pokaleczonego kolcami i próbującego wydostać się krzewów róż. Lekko się wzdrygnąłem uświadamiając sobie jaki musiało to sprawiać ból, ale nic nie powiedziałem. Stanąłem tylko nad nim z założonymi na piersi rękomi i uniesioną pytająco brwią.
    -Mogę wiedzieć, co ty tu tak właściwie robisz? - Normalny człowiek pewnie próbowałby mu pomóc, ale nie ja, bo po co. Ale ze mnie miłosierna osoba, uhuhu. Nic tylko pogratulować mojej empatii.
    JEON JUNGKOOK

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rozumiem dlaczego te pszczółki zaczęły mnie gonić ja tylko chciałem zobaczyć jak wygląda ich ul od środka, czy to jest coś złego??? Mogło im się to nie podobać, ale po co zaraz mnie gonić. Tak więc uciekam teraz przed pszczołami, a nikt nie chce mi pomóc, wszyscy się tylko patrzą. Co się stało z tymi ludźmi, a gdzie odrobina empatii. Skręciłem w stronę ogrodów różanych, w końcu wszyscy lubią róże nie??? Może jak pszczoły je zobaczą to odpuszczą i polecą je powąchać czy coś. Niestety zapomniałem, że wejście jest z drugiej strony. No brawo TaeTae. Raczej nie zdążę dobiec do niego zanim mnie złapią. Dobra muszę podjąć męską decyzję. Spróbuje przeskoczyć przez róże do środka. Dam rade, na 100%. DAM RADE. No dobra może 58%. OK skacze.
    - Aaaaaaa!!!! - Czyli jednak mi się nie udało. Nie myślałem, że kolce tak bolą, ale przynajmniej to jest lepsze od pszczół. Musze teraz tylko się wydostać z tych krzewów.
    -Mogę wiedzieć, co ty tu tak właściwie robisz? - Usłyszałem od kogoś pytanie. Popatrzyłem na osobę stojącą nade mną i posłałem jej mój najpiękniejszy uśmiech na jaki mnie było stać z wbitymi kolcami.
    - A wiesz to nawet ciekawa historia - zacząłem mówić wychodząc z róż - Goniły mnie pszczoły bo chciałem zobaczyć jak mieszkają i czy na prawdę robią komórki plastrów miodu w idealne sześciokąty, a te zaczęły mnie gonić więc tu wskoczyłem - powiedziałem gdy stanąłem koło niego i się uśmiechnąłem.
    - Mogłem nie pytać - odrzekł i popatrzył się na mnie dziwnym wzrokiem, a następnie się odwrócił i zaczął odchodzić.
    - Ej nie idź - krzyknąłem za nim i podbiegłem - Ja ci powiedziałem co robiłem, a ty co robisz? - zapytałem gdy zrównałem z nim krok.
    Na pierwszy rzut oka wydaje się zimny, ale ja wiem, że na prawdę taki nie jest, muszę tylko się przebić przez tą jego skorupę. Nowy znajomy tak zajął moje myśli, że zapomniałem o kolcach. Przynajmniej do czasu jak nie usiadłem koło niego na ławce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chłopak po raz kolejny sprawił się czułem się skonfundowany dnia dzisiejszego. Jak można się uśmiechać, podczas gdy kolce niemiłosiernie kaleczą skórę? Ja już najpewniej bym dawno nawrzeszczał na osobę stojącą obok, a on ze stoickim spokojem zaczął mi opowiadać jak to się stało, że był teraz w takiej, a nie innej sytuacji. Fascynujące, lecz jednocześnie niepokojące.
    - Mogłem nie pytać. - Stwierdziłem odwracając się do niego tyłem, by wrócić na swoje poprzednie miejsce. Jego historia brzmiała absurdalnie, wątpiłem, by pszczoły miały chęć lecieć za kimś przez całą szkołę i nagle rozpłynąć się w powietrzu, gdy ten ktoś wleciał w krzaki. To nie kreskówka, a realne życie, mimo wszystko wolałem nie wdrażać się w szczegóły i być skazanym na wieczne potępienie, ponieważ najprawdopodobniej po przesłuchaniu jeszcze kilku takich historii bym zwariował. Lubiłem sobie pożartować, ale chłopak wydawał się mówić to na poważnie.
    Niestety nie sądziłem, że chłopak zacznie za mną iść. Myślałem, że dałem mu znać, że nie interesuje mnie jego towarzystwo i wolę wrócić do swojej lektury, ale nie miałem też serca mówić mu, by spierdalał. Mimo wszystko wydawał się być miłą osobą, a ja nie chcę mieć nikogo na sumienie za zranienie jego uczuć, czy coś.
    -Miałem zamiar czytać, ale teraz mam zamiar zająć się wyjmowanie kolców z tyłka jakiegoś kretyna. - Westchnąłem kręcąc z niedowierzaniem głową i zgarnąłem kosmyk włosów chłopaka za ucho, by zobaczyć jak głęboka jest ranka na jego policzku.
    -Będziesz żył. - Wzruszyłem ramionami i zacząłem pozbywać się kolców z jego ciała, przynajmniej z miejsc, które były w zasięgu mojego wzroku. Co chwilę dało się słyszeć jak chłopak syczał z bólu, ale były do nieuniknione. Dobrze, że nie krzyczał, bo bym mu zakleił usta taśmą. Jedynie coś tam jeszcze do mnie mówił, ale ja nie bardzo wykazywałem chęć do rozmowy, więc tylko kiwałem głową przytakując na niektóre pytania.
    Nie ukrywam,że mimo wszystko starałem się jak najmniej skrzywdzić chłopaka, choć myślę, że więcej szkód załawti sobie on sam. Rozejrzałem się czy udało mi się wszystkiego pozbyć, ale jedyne co już zostało to liście w jego włosach. Westchnąłem nachylając się nad nim i zacząłem mozolnie wygrzebywać kawałki roślinności z pomiędzy jego niesfornych kosmyków, dalej w obezwładniajacej ciszy z mojej strony. Bezwiednie mój wzrok pokierował się w stronę jego oczu, jednak szybko się odwróciłem odsuwając się od niego.
    -Ekhm..to chyba wszystko. Nie ma za co. - Na koniec tylko machnąłem różdżką mrucząc zaklęcie pod nosem, by drobne krwiste ślady zniknęły z jego skóry. Dobrze, że opanowałem to zaklęcie, jak widać nie tylko przy zacięciu się nożem było przydatne.
    -Mogę wiedzieć jak masz na imię? Wolę wiedzieć, z kim mam do czynienia.

    JEON JUNGKOOK

    OdpowiedzUsuń
  4. -Mogę wiedzieć jak masz na imię? Wolę wiedzieć, z kim mam do czynienia - jego słowa wyrwały mnie z zamyślenia.
    - A no tak. Jestem Kim Taehyung - przedstawiłem się - A ty jak masz na imię ? - zapytałem z ciekawością.
    - Jeon Jungkook - odpowiedział sztywno.
    - Miło cie poznać, a tak w ogóle to dziękuje, że mi pomogłeś z tymi kolcami - podziękowałem - Często tu przesiadujesz? Ja lubię sobie tu posiedzieć od czasu do czasu, ale jak dotąd wchodziłem normalnie to pierwszy raz kiedy wskakiwałem przez krzaki - zaśmiałem się, a on się lekko uśmiechnął.
    - I lepiej tego nie rób chyba, że chcesz znowu być w kolcach - odpowiedział patrząc się prosto w moje oczy.
    - Chyba masz racje Kooki - przyznałem - Mogę cie nazywać Kooki nie? - zapytałem po chwili.
    - Jasne - odparł z lekkim zawstydzeniem.
    Udaje zimnego, ale tak na prawdę jest miły i słodki. Ciekawe dlaczego tego nie pokazuje. Musze wydobyć go z tej skorupy i pokazać światu jego prawdziwą twarz. Najpierw muszę go przekonać do siebie, jest na prawdę fajny. Poza tym jest bardzo przystojny. Stop Tae o czym ty myślisz.
    - Wiesz teraz za każdym razem jak będę widzieć róże będą mi przypominały o tobie - zaśmiałem się spoglądając na krzewy. Kątem oka widziałem jak Kooki się lekko zarumienił. On jest serio super słodki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kim Taehyung, skąd ja kojarzyłem te imię... Póki co nie mogłem sobie przypomnieć, ale zdecydowanie już kiedyś obiło mi się o uszy. Może nawet zbyt często, niż się spodziewałem, ale mimo to spotykam się z jego osobą po raz pierwszy, raczej bym pamiętał naszą wcześniejszą konfrontację.
    - Jeon Jungkook - odpowiedziałem nie mogąc się powstrzymać od lekkiego uśmiechu. Jego radosne usposobienie było wręcz zaraźliwe. Chłopak podziękował mi za pomoc, na co tylko skinąłem głową, co miało znaczyć "Nie ma sprawy, ale więcej na to nie licz." Miałem ochotę to powiedzieć, ale ostatecznie przerobiłem trochę moją wypowiedź na "I lepiej tego nie rób chyba, że chcesz znowu być w kolcach", co teoretycznie mogło nakierować go na refleksję, że jak znowu to zrobi, to już niech sobie sam radzi. Co do tego, czy miło mi go również poznać, to przekonam się w późniejszym czasie.
    - Chyba masz racje Kooki. Mogę cie nazywać Kooki nie? - zapytał po chwili, co przyznam trochę mnie zaskoczyło. Spojrzałem na niego z szeroko otwartymi oczami, ale po chwilii zastanowienia odparłem, że jasne, raczej nie będzie mi to przeszkadzało. Nie miałem ochoty się z nim kłócić, pewnie i tak by tak mówił, a ja oszczędzę sobie nerwów od razu się zgadzając. Tylko mama tak do mnie mówiła, więc uważałem to trochę za zbyt osobiste określenie, ale skoro tak lubi, to niech mówi jak chce...
    - Wiesz teraz za każdym razem jak będę widzieć róże będą mi przypominały o tobie - zaśmiał się, a ja po raz kolejny popatrzyłem na niego jak na osobę, która postradała zmysły. Czy on ze mnie flirtuje, czy tylko ja tak to mylnie odbieram? Nie wiedziałem za bardzo co na to odpowiedzieć, a piekące policzki w niczym nie pomagały, dlatego postanowiłem zmienić szybko temat.
    -Lubisz czytać? Jeśli nie, to nie mamy o czym gadać. -Mruknąłem bawiąc się rąbkiem koszulki, by tylko już nie musieć na niego patrzeć i wychodzić na większego głupka. Może się okaże, że nie czyta i wtedy będę mógł sobie pójść? Bo aktualnie czuję się, jakbym miał 40 stopni gorączki, która nie chce spaść.

    JEON JUNGKOOK

    OdpowiedzUsuń
  6. - Lubisz czytać? Jeśli nie, to nie mamy o czym gadać - zapytał zmieniając temat. Pewnie poczuł się niekomfortowo z tym co powiedziałem.
    - Bardzo - odpowiedziałem brnąc w temat - Szczególnie o Transmutacji. Interesuje się zwłaszcza tą nieorganiczną - odpowiedziałem szczerze, a sądząc po jego minie pewnie nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
    - A ty co teraz czytasz? - teraz ja zadałem pytanie. Im dłużej z nim rozmawiam wydaje się być coraz bardziej zrelaksowany.
    - Podręcznik do Astronomii - odpowiedział mi z lekkim wahaniem.
    - Astronomia? Interesujesz się nią? - ciągnąłem rozmowę. Potwierdził skinieniem głowy, a ja się uśmiechnąłem. Wreszcie ktoś z kim mogę porozmawiać o mojej teorii.
    - Powiedz - zacząłem - Uważasz, że na księżycu żyją króliki? Wiesz nie takie jak na Ziemi tylko takie kosmiczne. Mam z takimi pościel - kontynuowałem z coraz większym zaangażowaniem - No bo pomyśl, ktoś przecież musi tam mieszkać. Ja uważam, ze to króliki - popatrzyłem na niego z poważnym wyrazem twarzy - Wiesz co? Przypominasz mi takiego królika, masz podobne zęby. To słodkie - powiedziałem do niego z ogromnym uśmiechem na ustach. Nie wiem jak określić jego reakcje, bo tylko patrzył się na mnie z otwartymi ustami. Nie wiem co wywarło na nim takie wrażenie mój komentarz czy moja teoria. No ale przecież ona ma sens i jest bardzo mądra. Poza tym nie ma dowodów by ją obalić, więc musi to chyba być jednak to pierwsze. Może nikt wcześniej go tak nie porównał.
    - Nikt wcześniej cie nie porównał do królika? - zapytałem by się upewnić i czekałem na jego odpowiedź patrząc się prosto w jego oczy. Bo moja mama zawsze powtarzała, że gdy się z kimś rozmawia trzeba patrzeć w jego oczy by nie być niegrzecznym.
    - N-nie - odpowiedział lekko zarumieniony.
    - Zawsze musi być ten pierwszy raz - zaśmiałem się.

    OdpowiedzUsuń
  7. Słysząc zaraz po moim pytaniu tylko słowo "bardzo", zacząłem poważnie się zastanawiać nad swoim życiem i co takiego zrobiłem, że teraz jestem skazany na tego chłopaka. Nie to, żebym miał coś do niego, tylko dzisiaj czułem, że wyjątkowo nie posiadam umiejętności do podjęcia rozmowy, a on mnie wręcz do tego zmusza... Jednak myślałem, że to książki dla dzieci okażą się jego lubionymi, więc mocno mnie zaskoczył, już po raz kolejmy, swoją fascynacją dotyczącą transmutacji. Po chwili i on zadał mi pytanie dotyczące książek, a dokładniej tego, co aktualnie czytam, a raczej czytałem. W końcu nie będę go ignorować na rzecz książki, a nawet jeśli bym chciał, to nie umiałbym się skupić.
    - Podręcznik do Astronomii - Odpowiedziałem czekając na reakcję chłopaka, która była wręcz natychmiastowa. Nie wiele ludzi rozumiało moje zainteresowania, chociaż po spotkaniu z Kyungsoo nabrałem trochę więcej pewności.
    - Astronomia? Interesujesz się nią? - Potwierdziłem skinieniem głowy czekając na dalszy bieg wydarzeń. Bardzo szybko przekonałem się, że ten chłopak faktycznie musi mieć coś nie tak z głową. A może to przez ten upadek w róże? Może powinienem go odprowadzić do skrzydła szpitalnego?
    - Powiedz , uważasz, że na księżycu żyją króliki? Wiesz nie takie jak na Ziemi tylko takie kosmiczne. Mam z takimi pościel - Mówił z taką powagą na twarzy, że mi się chciało tylko co raz bardziej śmiać. - No bo pomyśl, ktoś przecież musi tam mieszkać. Ja uważam, ze to króliki. - I w tym momencie parsknąłem śmiechem nie mając już siły, by się powstrzymać. Naprawdę, komizm tej sytuacji mnie przytłaczał, ale w sumie to czułem, że polubię tego chłopaka. Przynajmniej nie będzie nudno, a ja sam czasem zachowuję się podobnie.
    Szybko jednak ucichłem słysząc, że przypominam królika. Albo raczej to, że to słodkie. Już sam nie wiedziałem, czy to co mówił było niewinnymi stwierdzeniami, czy na serio sobie ze mną pogrywał?
    Ja tu w głowę zachodzę, co może mieć na myśli, a on się tylko uśmiecha.
    - Nikt wcześniej cie nie porównał do królika? - Zapytał patrząc mi prosto w oczy, przez co czułem się jeszcze bardziej skołowany i niezdatny do życia.
    - N-nie. - Mruknąłem cicho jakby nie będąc pewnym własnych słów
    - Zawsze musi być ten pierwszy raz.
    -Taak... Hm, Twoja teoria jest raczej błędna, ponieważ ludzie już nie raz wysyłali tam sondy, a nawet żywe jednostki i ani razu nikt nie natrafił na żadnego królika. Zresztą czym miały by się żywić? Skałami? Tam nie ma logicznych warunków do życia, Taeś. - Zasłoniłem sobie ręką usta, gdy uświadomiłem sobie co właśnie powiedziałem. Może on zdrabnia moje imię, ale czy ja powinienem? - Przepraszam, tak jakoś mi się wymsknęło... - Powiedziałem czując, że muszę już mieć na policzkach czerwień godną dojrzałego pomidora.

    JEON JUNGKOOK

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mogłem uwierzyć wreszcie ktoś podjął temat królików na księżycu. Co z tego, że temu zaprzeczał. Teraz bardziej zainteresował mnie fakt, że powiedział do mnie Taeś. Pierwszy raz ktoś mnie tak nazwał. Uśmiechnąłem się chyba najbardziej w całym moim życiu, po usłyszeniu tego zdrobnienia.
    - Przepraszam, tak jakoś mi się wymsknęło... - zaczął Kooki, a potem się zarumienił. No serio czy można być jeszcze bardziej słodkim?
    - Nie masz za co przepraszać - uspokoiłem go - Podoba mi się. Nikt mnie jeszcze tak nie nazwał, ale ty możesz jeśli chcesz - powiedziałem rumieniąc się. Nigdy się jeszcze tak nie rumieniłeś. Co się z tobą dzieje. Opanuj się Tae.
    - Niektórzy mówią na mnie Kosmita, ale ja tego nie lubię - przyznałem się po chwili z wahaniem chcąc rozluźnić atmosferę.
    - Jesteś w trzeciej klasie nie? - zmieniłem temat na mniej żenujący. Serio co się ze mną dzieje, ja nigdy nie byłem zażenowany. Przynajmniej do tego momentu, co jego towarzystwo ze mną robi.
    - Tak, a co? - zaciekawił się. Dobra Tae udało ci się wybrnąć z tej dziwnej sytuacji. Podłapał temat, teraz tylko go kontynuować.
    - Bo ja jestem w czwartej i pomyślałem, że jak tak lubisz Astronomię to mogę ci pożyczyć mój podręcznik - zaproponowałem - Jak wcześniej otworzyłeś swój to zauważyłem, ze szukasz miejsca gdzie skończyłeś pod koniec, czyli za niedługo skończysz go czytać. A tak, to miałbyś co czytać potem - uśmiechnąłem się i czekałem na jego reakcje.
    Przez chwilę się nie odzywał widać, że był zaskoczony moją propozycją.
    - Jeśli chcesz. Było by miło - odpowiedział z wahaniem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczerze myślałem, że jego reakcja będzie równa mojej, gdy zdrobnił moje imię, ale po raz kolejny mnie zaskoczył obdarzając najpiękniejszym uśmiechem, jaki zdołałem kiedykolwiek zobaczyć podczas całej mej egzystencji.
    - Nie masz za co przepraszać. Podoba mi się. Nikt mnie jeszcze tak nie nazwał, ale ty możesz jeśli chcesz. -Trochę mnie to uspokoiło. Odetchnąłem z ulgą lekko się uśmiechając pod nosem, ponieważ tak naprawdę dawno z nikim nie prowadziłem tak miłej - też i lekko dziwnej - rozmowy.
    Kiedy powiedział, że nie lubi jak się nazywa go Kosmitą przytaknąłem tylko głową jakby zapisując tę informację w głowie. Szczerze już nie raz gdzieś słyszałem na szkolnym korytarzu te określenie, więc teraz przynajmniej wiedziałem do kogo się ono odnosiło.
    - Jesteś w trzeciej klasie nie?
    - Tak, a co? -Uniosłem głowę, by spojrzeć na chłopaka z zaciekawieniem. Dało się słyszeć w jego głosie, że dąży do czegoś tym pytaniem, dlatego zastanawiałem się o co może chodzić.
    - Bo ja jestem w czwartej i pomyślałem, że ... - CO? On jest w czwartej klasie?! No przysięgam, że dałbym go na drugi rocznik, co najwyżej na mój, ale nie na czwarty! Otrząsnąłem się szybko, by usłyszeć dalszą część jego wypowiedzi, ale niestety ta informacja dla mną wstrząsneła, że niestety nie usłyszałem o co dokładniej mówił podczas mojego "wyłączenia się".
    -Jak wcześniej otworzyłeś swój to zauważyłem, ze szukasz miejsca gdzie skończyłeś pod koniec, czyli za niedługo skończysz go czytać. A tak, to miałbyś co czytać potem. - Uśmiechał się do mnie, a ja najpewniej miałem minę jakby mi się procesor przegrzał, bo właściwie tak się czułem. Dobra, szybkie zbieranie informacji... KSIĄŻKA, książkę chciał mi pożyczyć! Po chwilii rosnącej między nami ciszy, udało mi się w końcu odpowiedzieć.
    - Jeśli chcesz. To miłe z Twojej strony.- Okey, teraz mam tylko nadzieję, że niczego nie pokręciłem i odpowiedź nie powinna brzmieć "Tak" albo "Nie będę trzymał Ci drabiny", nie wiem.
    -Muszę Cię już niestety opuścić, powinienem szykować się na lekcję z eliksirów. - Uśmiechnąłem się krzywo widząc oczami wyobraźni przed twarzą paskudną gębę Snape'a. Prawie że przeszły przez moje ciało ciarki. Ugh. - Miło było Cię poznać, Taehyung. Kiedyś musimy się jeszcze spotkać, w końcu obiecałeś mi pożyczyć swój podręcznik. - Udało mi się nabrać wystarczająco pewności siebie, by puścić chłopakowi oczko, po czym wstałem z ławki leniwie się przeciągając. Trochę się zasiedziałem. Zgarnąłem trobę na ramię, spakowałem książki, po czym przejechałem dłonią po włosach chłopaka uśmiechając się lekko.
    -Do zobaczenia, Tae. - Kątem oka dostrzegłem, że chłopak też się już zbierał. W końcu co można robić o tej porze samemu w ogrodzie różanym? Wpaść w kolce, ale myślę, że jemu już starczy wrażeń na dziś...
    [Z/L] X2
    j. jungkook

    OdpowiedzUsuń