STARE LOCHY

Całe piętro ciągnących się pod szkołą Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie kamiennych korytarzy, oświetlonych za pomocą przymocowanych do ścian magicznych świec. Jest to zimne, położone pod ziemią miejsce, gdzie niegdyś uczniowie szkoły odbywali swoje szlabany. W lochach znajdują się również mniejsze pomieszczenia, odgrodzone ciężkimi, drewnianymi drzwiami z metalowymi okuciami i cele, w których pną się żelazne kraty.

12 komentarzy:

  1. Pchnęłam stare, już rozpadające się drzwi do lochów. Od razu po przekroczeniu progu poczułam, że powietrze jest to chłodniejsze i wilgotniejsze. Całe szczęście moje włosy nadal pozostawały proste.
    — Będziesz wyglądał jak baranek jeśli twoja czupryna się pokręci. - zaśmiałam się cicho wyobrażając sobie afro na głowie przyjaciela. Dopiero, gdy przeszłam kawałek poczułam jak bardzo w tym miejscu ciągnie po kostkach, ale kto da radę jak nie my. Dla wspomnień trzeba się poświęcać, jednak nikt nie mówił, że nie mogę narzekać.
    — Cholera jasna piździ jak w Kieleckim.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiedziałem co mnie naszło, i czemu zadecydowałem, aby naszym pierwszym punktem wycieczkowym były zimne i wilgotne lochy. Co jak co, klimacik był nieprzeciętny, a aura jaka się roztaczała w tym miejscu, potrafiłaby niejednego trzęsidupę chwycić za gardło. Nie ubolewałem nad tym faktem, a wręcz przeciwnie - poczułem nagły przypływ entuzjazmu i samozaparcia. No bo kto przejdzie się po lochach jak nie my!
    — Mówiłaś coś? — spytałem z lekkim przekąsem, po czym ująłem między palce jeden z kosmyków moich włosów, który zaczął już odprawiać dzikie tańce na moim łbie. W skrócie - będę wyglądał jak baranek, a Baekhyun będzie miał ubaw.
    — Pizga złem — dodałem, mocniej opatulając się szatą. — KTO OSTATNI W CELI, TEN LAMUS! — Z impetem wyprułem do przodu, nie dając Jiyeon nawet chwili do zastanowienia się nad sytuacją.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  3. Starając się nie zwracać uwagi na chłód jaki tu panował przyjrzałam się dokładnie wszystkiemu. Zdecydowanie klimat jaki tutaj panował był świetny, przez co miałam jeszcze większą chęć na małą eksploracje tych lochów.
    — Chciałam tylko potwierdzić moje słowa, złotko. — zaczęłam się śmiać mierzwiąc włosy Luhana. Nie ukrywałam, że bawiło mnie to, co wyprawiało się na jego głowie.
    — NO NIE, ZMUSZASZ MNIE DO WYSIŁKU FIZYCZNEGO! — krzyknęłam za nim, jednak nie mogłam się tak poddać, co to to nie. Ruszyłam za tym jeleniem, zgarniając szatę tak by przypadkiem o nic nie zahaczyć. Musiałam przyznać, że bieganie po tym miejscu wcale nie było takie łatwe. Albo to podłoga była w którymś miejscu śliska, to trzeba było uważać na jakiś wystający element, albo po prostu unikać pajęczyn. Jednak takie przeszkody były niczym, gdy chciałam w czymś wygrać. Luhan był szybki, ale ja sprytna. Gdy byłam blisko niego, złapałam kawałek jego szaty, ciągnąc go do tyłu i zgrabnie ominęłam biegnąc dalej.

    OdpowiedzUsuń
  4. — OJ, NIE JEST MI PRZYKRO! — odkrzyknąłem, nie odwracając nawet głowy w jej stronę. Jeszcze coś by mnie zdekoncentrowało, i nie wygrałbym tego biegu. Nic nie mogło pokrzyżować moich planów. Ostatecznie miałem pławić się w wygranej i z cwanym uśmieszkiem spoglądać na Ji-ji. Tylko zapomniałem, że ta szuja również bywała sprytna. Dziewczę złapało mnie za szatę i w nieelegancki sposób pociągnęła mnie do tyłu, a ona sama wyszła na prowadzenie.
    — Mowy nie ma! — fuknąłem podczas próby utrzymywania równowagi. Gdy tylko udało mi się złapać pion, to czym prędzej znów rzuciłem się do biegu. Spektakularnie złapałem Jiyeon w pasie, gdy tylko znaleźliśmy się przy wejściu do celi. Niczym małe dzieci zaczęliśmy się przepychać w przejściu. To była zażarta walka.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  5. Przez chwilę byłam pewna, ze wygram, ale wtedy poczułam jak ręce Luhana łapią mnie w pasie. Oboje byliśmy już przy wejściu do celi przez co zaczęliśmy się przepychać jedno przez drugie, jak małe dzieci. Żadne z nas nie zamierzało tak łatwo odpuścić i zapewne walczylibyśmy jeszcze długo, gdyby nie to, że szata zaplątała się wokół moich nóg. Nie zdążyłam złapać ściany przez co straciłam równowagę i niechcący podcięłam chłopaka. Upadliśmy oboje na podłogę w celi.
    — Ała... — mruknęłam cicho rozmasowując palce które boleśnie się wygięły. Spojrzałam na Luhana sprawdzając czy nic mu nie jest, ale chyba wszystko było dobrze. Podniosłam się do siadu i zaczęłam się śmiać.
    — W sumie to pierwsza wpadłam do celi, mogę uznać, że wygrałam?

    OdpowiedzUsuń
  6. Miało być ładnie i pięknie, ale wyszło jak zawsze. Na nasze nieszczęście, rozlatane nogi Jiyeon zostały owinięte przez szatę - w konsekwencji zaczęła lecieć w stronę gruntu. Pech chciał, że znajdowałem się blisko niej. Z impetem upadliśmy na podłogę, i jedyne o czym mogłem myśleć, to o mojej biednej potłuczonej dupie.
    — Tak, ała — jęknąłem cicho, zastanawiając się, czy byłem w stanie zebrać w sobie wystarczająco energii, aby się podnieść.
    — Niech ci będzie — odparłem, uśmiechając się perliście, po czym uniosłem dłonie i zacząłem klaskać. Jednak samego siebie nie miałem zamiaru stawiać do pionu. O nie, zimna podłoga w celi była idealnym miejscem na wieczny spoczynek.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  7. — Dziękuję bardzo. Następnym razem dam ci fory. — puściłam mu oczko śmiejąc się. Nawet zaliczając glebę robiłam to w iście zwycięskim stylu. Oparłam się o ścianę, bo z tego co zauważyłam mój towarzysz nie chciał się ruszyć. Ja też nie za bardzo miałam na to chęć. Była zimna, ale tak długo jak nie marzłam było dobrze. Między nami zapadła chwilowa cisza, ale w moim odczuciu nie była niezręczna.
    — Tak w ogóle to... — chciałam się o coś zapytać, ale wtedy usłyszałam pisk drzwi do celi, które z głośnym trzaskiem zamknęły się. Przez podmuch moje włosy lekko zafalowały, a ja zmarszczyłam brwi zastanawiając się co właśnie się stało. Starałam się popchnąć je nogą, bo jednak nie chciało mi się wstawać, ale te nie ustąpiły.
    — Lu, chyba jesteśmy uwięzieni. — powiedziałam to ze spokojem. Cóż na pewno nie była to sytuacja bez wyjścia. Jednak nie ukrywam, że była dosyć zaskakująca.

    OdpowiedzUsuń
  8. — Oh, dziękuję ci wielkoduszna Ji-ji — powiedziałem teatralnie, wyciągając ręce ku górze, jakby chcąc dodać tej wypowiedzi nieco dramatyzmu. Jednak byłem słabym aktorem, więc zapewne wyszło to komicznie.
    Przeniosłem spojrzenie na sufit celi, chcąc odnaleźć w niej sens życia oraz klucz do cnoty Baekhyuna. Aczkolwiek były to starożytne artefakty, zahaczające o mity - bo zapewne nie istniały.
    — Co ty do mnie szprechasz? — spytałem, i w końcu uniosłem się, aby przejść do pozycji siedzącej. Spojrzałem na drzwi celi, nie ukrywając zdziwienia.
    — No bez jaj. — Na czworakach ruszyłem w stronę krat, a następnie wyciągnąłem różdżkę. — Alohomora! — Cisza. Uśmiechnąłem się niemrawo. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałem.
    — A jednak z jajami.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  9. Patrzyłam jak Luhan wymawia zaklęcie, jednak nic to nie dało. W sumie można było spodziewać się, że zamek celi jest zaczarowany. Zaśmiałam się cicho na jego komentarz. Zaczęłam przekopywać w głowie zaklęcia, które pozwoliłyby nam na wyjście z tej sytuacji, bez dodatkowych zniszczeń, ale nic takiego nie znalazłam. Wszystkie opcje które zakładałam, czyli jedna, zrobiłaby dużo hałasu i sporą dziurę.
    — Możemy czekać na cud, inne osoby lub mam nadzieję, że masz plan który nie zakłada zniszczeń w szkole jak opcja którą rozważam ja. — uśmiechnęłam się, ukazując zęby. Wybuchowe zaklęcia to były jedne z najlepszych zaklęć, ale jeśli spowodowalibyśmy zniszczenia musielibyśmy uciekać najszybciej jak się dało. Jeśli plan, by się powiódł to nie mieliby na nas nic. Poczułam się teraz trochę jak w tanim filmie akcji.

    OdpowiedzUsuń
  10. — Chyba będziemy musieli sami wyczarować ten cud — oznajmiłem, i w końcu stanąłem na równo nogi, jednocześnie obrzucając drzwi celi oburzonym spojrzeniem. Jak one mogły nie współpracować? To jest skandal!
    Pokręciłem głową, po czym szarpnąłem kratami, mając nadzieje, że dziwnym trafem to zadziała. Przeliczyłem się - no kto by pomyślał?
    — Niestety, ale rozważam tę samą opcję. Mała eksplozja powinna wystarczyć, złotko. — Odwzajemniłem uśmiech. Nie mieliśmy innego wyjścia, a nutka adrenaliny na pewno by się nam przydała. Przynajmniej w moim mniemaniu. Poza tym, halo, byliśmy w starych lochach - w takim miejscu mieliśmy prawo się zabawić.
    — Myśl gdzie zwiać. Pobiegnę zaraz za tobą — powiedziałem, obracając różdżkę w swej dłoni. Poczekałem chwilę, aby Ji-ji mogła przygotować się do startu.
    — Bombarda!

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  11. Widocznie mieliśmy podobny sposób myślenia w tym momencie. Kiwnęłam głową stwierdzając, że to jest dobry plan. Kiedy tylko ściana się zburzyła, przyłożyłam kawałek szaty do nosa i ust, bo jednak nie chciałam mieć tam pyłu. Ruszyłam do wyjścia i otworzyłam drzwi czekając chwilę na chłopaka. Zaśmiałam się widząc to co zrobiliśmy. To nie była nasza wina, to była wina tych lochów. Nie przeczyłam, że mieliśmy talent do destrukcji, ale w tym przypadku zostaliśmy zmuszeni. Zarzuciłam rękę na ramie Luhana, ruszając powoli do przodu. Rozejrzałam się jeszcze, czy ktoś tutaj nie idzie.
    — Było super się spotkać Lu, ale narazie jestem zdania, że musimy się przebrać. — uśmiech nie chciał mi zejść z twarzy — Bo będzie na nas. — dodałam konspiracyjnym szeptem — Niedługo wpadnę do ciebie, to koniecznie musimy zrobić coś podobnego.

    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń