JEZIORO

Do terenów zamku należy również jezioro, które wszyscy nowi uczniowie pokonują łódkami pierwszego dnia roku szkolnego. W ciepłe dni odpoczynek nad jeziorem przynosi uczniom wiele frajdy, jednak należy na nie uważać, bo żyją w nim druzgotki, trytony i ogromna kałamarnica. Głęboko pod powierzchnią wody znajduje się miasto Trytonów, ale jego lokalizacja nie jest bliżej znana.
Latem można ochłodzić się w wodzie, natomiast zimą uczniowie jeżdżą na łyżwach po powstałym na jeziorze lodzie.

48 komentarzy:

  1. Niby nadchodziła już jesień, a jednak temperatura powietrza przekraczała przez cały wrzesień dwadzieścia stopni. Nie byłbym sobą, gdybym nie wykorzystał tak wspaniałej pogody na kąpiel w Jeziorze. Opuściłem dormitorium i udałem się na błonia. Mimo, iż pogoda była fenomenalna, dostrzegłem tylko garstkę uczniów, korzystających z tak słonecznego dnia.
    Przystanąłem przy brzegu, rozglądając się dookoła. Wszystko było jeszcze zielone i skąpane w słońcu. Bardzo lubiłem takie dni. Pochyliłem się, by sprawdzić dłonią temperaturę wody, była idealna. Zwykle i tak pływałem przy brzegu, gdzie jest najcieplej, ale mi nie straszna zimna woda. W końcu jestem Lee Howon, po prostu wypływanie na głębię było bardzo nie mądre z powodu żyjących w tych wodach stworzeń. Znany ze swojej sportowej natury, zacząłem się rozbierać. Powoli zdjąłem koszulkę. Jak zwykle spostrzegłem grupkę dziewczynek, które koczowały za drzewkiem, myśląc, iż ich nie widzę. Zawszę obserwowała mnie płeć piękna. Przygotowany na takie okoliczności szybko zdjąłem spodnie, by zaraz pokazać światu moje nowe kąpielówki w kolorze purpury. Usłyszałem cichy pisk. To znaczy, że im się podobają. Odważnie wkroczyłem do wody i już po chwili zanurkowałem. Wypłynąłem, by na chwilę wstać i zaczesać włosy do tyłu, wzdychając do tego. Kątem oka widziałem te dziewoje, którym już szła piana z buzi. Nie dla psa kiełbasa. Zanurzyłem się i pływałem przez cały ten czas kraulem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj był ten jakże wyjątkowy dzień, gdy chiało mi się coś zrobić. Z zadowoloną miną zostawiłam szatę szkolną w pokoju i zabrałam bluzę i notatnik. Wyszłam ze szkoły i po krótkim zastanowieniu udałam się nad jezioro. Pogoda była piękna, a temperatura idealna. Usiadłam na piasku i zanim otworzyłam notatnik to moją uwagę przykuła grupa dziewczyn. Stały za drzewem wdychając i patrzyły... no właśnie na co? Zerknęłam w tamtym kierunku by pod taflą jeziora dostrzec czyjąś sylwetkę. Wzruszyłam ramionami ignorując je i otworzyłam notatnik, uzupełniając informacje które niedawno zdobyłam, dotyczące różdżek. Jednak nie mogłam się skupić. Ich wdzychanie i piski były tak denerwujące, że w końcu musiałam się odezwać.
    - Ej! Zamknąć ryje, idzie się podniecać gdzie indziej! - spotkałam kilka niezadowolonych spojrzeń, ale zamknęły się.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niespodziewanie doszły mnie jakieś krzyki. Przystałem na chwilę, by zobaczyć kto, aż tak się drze. Była to dziewczyn, która siedziała na brzegu z notatnikiem. Najwyraźniej przeszkadzał jej tłum moich fanek. Och, czyżby do nich nie należała? Spodobał mi się jej mocny i donośny głos. Tym bardziej, że krzykaczka miała w sobie dar przekonywania, gdyż stado wygłodniałych samic ucichło. Nawet mnie zdołała przekonać. Wyszedłem powoli z jeziora. Nie miałem przy sobie ręcznika, więc zabrałem rzeczy i pomaszerowałem w jej kierunku. Miałem na sobie tylko purpurowe krótkie spodenki. Ubrania przerzuciłem przez ramie. Stanąłem nad nią, zaglądając jej do notesika. Moje wyrzeźbione ciało było teraz skąpane w kroplach wody, w które efektownie migotało światło słoneczne.
    - Masz głos dziewczyno - stwierdziłem, posyłając jej mój czarujący uśmieszek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kilka kropel wody kapnęło na kartki przez co zamknęłam notes, mrożąc stojącego nade mną chłopaka wzrokiem. Od razu rzuciło mi się w oczy, że stał w samych spodenkach, ale to normalne, przecież w ubraniach nie będzię się kąpał w jeziorze.
    - Wiem. - wzruszyłam ramionami - A ty nie masz ręcznika. - machnełam różdżką, a po chwili na jego głowie wylądowała pożądana rzecz, w kolorze jego spodenek. Zastanowiłam się przez chwilę. Nie kojarzyłam go z mojego domu. Choć w sumie ten uśmiech kojarzył mi się tylko z jednym, pewnie Gryfon. Rzuciłam szybkie spojrzenie grupie dziewczyn, która patrzyła na mnie z nieukrywaną złością. Czyżbym zwróciła uwagę jakiejś "gwiazdy" z Gryffindoru? Choć w sumie nie mogę go tak nazwać, chociaż raz bym o nim słyszała.
    - A tak w ogóle to ktoś ty? - przeniosłam wzrok na niego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczom nie wierzyłem, gdy na mojej głowie pojawił się piękny ręcznik koloru moich kąpielówek. Od razu zacząłem się wycierać. Był cudny. Nie ukrywam, że dziewczyna w tamtej chwili mi zaimponowała. Widziała jak mnie przekupić. Zdążyłem też przelecieć ją wzrokiem. Była zgrabna, śliczna i dość rozgarnięta, skoro umiała takie sztuczki.
    - Dziękuję ci bardzo - wypowiedziałem po dłuższej chwili. Ubrałem sobie bluzkę, ale niestety spodenki były za bardzo mokre, by wsunąć od razu na nie spodnie. Chciałem zaproponować jej towarzystwo, niestety jej odpowiedz nagle mnie zmroziła. Jak ona mogła mnie nie znać, każdy znał Lee Hoye! No trudno, może była nowa. Ja też jej nie znałem, a nie powiem jej uroda była hipnotyzująca.
    - Jestem Lee Hoya. Czy mógłbym dotrzymać towarzystwa, pannie...? - ciągnąłem czekając aż usłyszę jej imię.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przewróciłam oczami widząc jak ekscytuje się ręcznikiem. Chyba zaimponowałam mu czarami... no nieźle. Również zauważyłam jak uważnie przejechał wzrokiem po całej mojej sylwetce.
    Byłam przekonana, ze za chwilę Gryfon sobie pójdzie, jednak ten raczej o tym nie pomyślał. Kiedy się przedstawił zaczęłam rozważać wszystkie za i przeciw. W sumie mogłabym trochę pograć na nerwach kilku osobom, a przy okazji zyskać nowego znajomego. Trzeba mieć wtyki wszędzie.
    - Mógłbyś. Jest Park Jiyeon.

    OdpowiedzUsuń
  7. - Park Jiyeon - powtórzyłem. Ostra z niej sztuka. Chyba nie łatwo było zdobyć jej uznanie. Poczułem, że to wyzwanie. Rozłożyłem śliczny ręczniczek i usiadłem tuż obok dziewczyny. Ładnie pachniała, niczym świeża poranna rosa. Zaintrygowałam mnie, i to nawet bardzo.
    - A co tam sobie bazgrałaś w notesiku? - zapytałem, poprawiając swoje ciemne i gęste włosy. Odwróciłem wzrok w stronę moich chorych prześladowców. Mimo, iż ucichły, to ciągle się nam przyglądały. Bałem się, że mogą mi zepsuć zapoznawanie się z tak przyjemną panna. Rzuciłbym w ich stronę butem, ale pewnie by mi go ukradły i tyle by było z moich sportowych drogich butów do biegania. Ponownie odwróciłem się do Park Jiyeon

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubiłam poznawać nowych ludzi, jednak przeszkadzało mi to, że chłopak usiadł tak blisko mnie, że mogłam poczuć jego perfumy, więc cofnęłam się trochę.
    - Starałam się napisać na jakiej zasadzie rodzaj rdzenia warunkuje właściwości różdżki. - popatrzyłam na jego reakcje i uśmiechnęłam się lekko kącikiem ust. Jednak ciągle czułam na sobie wzrok jego fanek, co nie ukrywam trochę mi przeszkadzało, ale starałam się być spokojna. Choć do głowy przyszedł mi pewien plan, jednak zostawiłam go na chwilę, gdy te dziewczyny całkowicie mnie zirytują.
    - A ciebie co skłoniło do pływania w zimnej wodzie? - w sumie nie sprawdzałam czy była zimna, jednak na dworze było około dwudziestu stopni, więc podejrzewam, że tak. Jednak nie chciałam się o tym przekonać na własnej skórze.

    OdpowiedzUsuń
  9. W ogóle nie miałem pojęcia o czym ona do mnie mówi. Nie pałałem do nauki. Nie interesował mnie też aż tak magiczny świat, prócz oczywiście Quiddticha. Hogwart to była moja jedyna możliwość, by wyrwać się z domu.
    Uczennica musiała chyba należeć do Ravenclaw, skoro była taka mądra, jednak jej temperament nie odpowiadał mi do tego Domu.
    - Dla mnie ta woda nie była zimna - rzekłem, wyprostowując się i napinając mięśnie - Po prostu kocham pływanie i nie mogłem nie skorzystać z okazji. A ty lubisz pływać?
    Nie ukrywam, że chciałbym zobaczyć ją w stroju do pływania. Może kiedyś uda mi się namówić ją na mały wyścig. W końcu byłem stworzony do rywalizacji.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wyglądał na naukowca, ale kto wie, nie należy oceniać książki po okładce. Kiwnęłam głową słuchając jak opowiada o tym co lubi.
    - Lubię, ale nie umiem pływać. - wzruszyłam ramionami. Specjalnie mi to nie przeszkadzało, choc czasami było uciążliwe. Nie miałam okazji się nauczyć, a później tym bardziej.
    Poprawiłam włosy, gdy wiatr rzucił mi je na twarz.
    - Więc od ilu lat pływasz?

    OdpowiedzUsuń
  11. - Jak można nie umieć pływać?! - Skrzywiłem się. Takie ładne dziewczę i nie potrafi tak prostej rzeczy?! Chyba jednak nie była Krukonką. Chociaż kto wie, co ja tam mogę wiedzieć. Jako prawdziwy mężczyzna nie mogłem przepuścić takiej okazji. Posłałem jej gorące spojrzenie - wiesz ja mógłbym cię sporo nauczyć.
    Zawsze starałem się być pomocny dla płci pięknej. Nie oszczędzałem się jeśli chodzi o kobiety. Na dodatek Jiyeon wydała mi się niezrozumiale pociągającą osobą. Chciałem stać się w jej oczach kimś więcej niż nieznajomym. Pragnąłem zostać super przystojnym i pomocnym znajomym. Po takich akcjach reputacja rosła.

    OdpowiedzUsuń
  12. - No tak jakoś... nie miałam okazji. - zaśmiałam się cicho z jego reakcji. - Dla niektórych to łatwe, a niektórzy... - zastanowiłam się chwilę co by jeszcze dopowiedzieć. - Po prostu rzadko jeździłam nad wodę.
    Popatrzyłam na Hoye akurat w momencie, gdy posyłał mi jedno z chyba wyćwiczonych spojrzeń.
    - Nie ukrywam, że chciałabym się nauczyć pływać i jest to przyjemne zajęcie, jednak jestem samoukiem, ale może w razie wypadku zgłoszę się o pomoc.
    Zdecydowanie był typem sportowca, nie mola książkowego, a ja ze sportem miałam niewiele wspólnego. Jednak zaciekawił mnie upartością, bo najwidoczniej nie zamierzał skończyć ze mną rozmowy tak szybko, choć urwaliśmy się z całkowicie innych światów.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pani Park chyba nie wiedziała, kogo odtrącała. Kto miał ją niby nauczyć pływać, jak nie ja, najlepszy pływak w tej szkole. Doceniałem, to że chciałaby spróbować sama, własny upór jest ważny, ale powinna przyjąć do siebie fakt, że nie każdy ma takie szczęście, jak ona. Miałem na myśli pływanie z Lee Hoya.
    - No to na co czekasz, wykorzystaj mnie. Lepszego nauczyciela, albo chociaż doradcy nie znajdziesz. Pływam od dziecka - uśmiechałem się cały czas do niej.
    Nagle usłyszałem kroki tuż za nami. Obróciłem się nerwowo. To te wariatki, które śledziły mnie od rana. Ich obecność mi schlebiała, ale to już przesada. Martwiłem się, że wypłoszą moją łanie. Okazało się, że podeszły bliżej. Stały w krzakach. Praktycznie parę metrów za nami.

    OdpowiedzUsuń
  14. - Naprawdę dzięki za propozycję, jednak nie chciałabym cię wykorzystywać. Przynajmniej jeszcze nie teraz... - zatrzymałam się na chwilę uświadamiając sobie, co w tej chwili palnęłam i sprzedałam sobie mentalny strzał w policzek. Zaśmiałam się przenosząc na niego wzrok - W sensie, jak się nie nauczę, to dam znać.
    Popatrzyłam w stronę z której dochodziły kroki. Szczerze mu współczułam i chyba zaczynałam rozumieć dlaczego się do mnie przyczepił. W tej sytuacji nawet opiernicz w ich stronę nic nie da.
    - Masz jakiś plan? - jeśli nie to pozostała ucieczka, ale miałam nadzieje, że nie będę musiała się męczyć.

    OdpowiedzUsuń
  15. - Możesz mnie wykorzystywać ile tylko chcesz i w jakiej chwili chcesz - powiedziałem dość cicho, wiedząc, że jesteśmy podsłuchiwani. Nie chciałem jej zmuszać do niczego, to też nie namawiałem, niczym uparty osioł. Jiyeon również zauważyła naszych prześladowców. W sumie to moich... Zrobiło mi się trochę głupio przed dziewczyną. Choć to prawie niemożliwe, ale tak. Musiałem coś z tym zrobić. Nigdy nie chciałem być nie wiadomo jakim celebrytą. Nie zastanawiając się dłużej, wstałem.
    - Zaczekaj tutaj na mnie chwilkę, zaraz wrócę - zostawiając spodnie na ręczniku obok Park, ubrany tylko w czarną koszulkę i oczywiście kąpielówki, pobiegłem na bosaka. Panienki od razu wyskoczyły zza krzaka i poczęły przede mną uciekać. Znały moje osiągi i wiedziały, że potrafię biegać naprawdę szybko. Niestety z powodu tego, iż nie miałem butów, nie potrafiłem dobrze odbić się od ziemi.
    - Zmykać mi stąd zaraz! Bo wezwę prefekt Eunji i ona już będzie wiedziała co z wami zrobić! - Krzyczałem, ale dziewczyny dawno zniknęły mi z oczu. Powoli wróciłem się do mojej rozmówczyni - Wybacz mi za tak niezręczną sytuację. To już więcej się nie powtórzy.
    Poczułem miły chłodek na pośladkach, odruchowo złapałem za nie. O NIE! Niestety moje spodenki trochę się rozdarły. Musiałem zahaczyć o jakiś krzew czy coś. Próbowałem zachować spokój, byle by tylko Jiyeon się nie zorientowała, bo to była by kompromitacja na całej linij. Patrzyłem na nią z góry. Podniosłem spodnie z ręcznika i uśmiechałem się, przygryzając nerwowo wargi.

    OdpowiedzUsuń
  16. Uśmiechnęłam się lekko, zapamiętując tą informacje. Na pewno nie była bezużyteczna, wręcz przeciwnie. Tylko nie wiedziałam za bardzo co oprócz pływania i innych form sportu, lubił robić Hoya.
    Oparłam podbródek o rękę obserwując jak mój towarzysz wstaje i goni te dziewczyny. Cała sytuacja była zabawna, szczególnie kiedy postraszył je panią prefekt.
    - Nie musisz przepraszać, takie życie celebryty. - było w tym trochę ironii, ale chciałam się tylko podroczyć. Jednak coś mi nie pasowało w jego zachowaniu. Złapał za spodenki w może mi się wydawało, ale nerwowym odruchu.
    - Coś się stało? - chłopak słabo ukrywał zdenerowanie, ale nie chciałam naciskać. A może musiał iść do toalety, ale ta informacja do życia już nie była mi potrzebna.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nigdy nie byłem w tak krępującej sytuacji, ponieważ nie należałem do typowych flej. Rutynowo sprawiałem, że raczej wszyscy dookoła mi zazdrościli, to też czułem nieustanną pewność siebie, która w tamtej chwili raczej zniknęła.
    - Nic, zupełnie nic. Chyba już wyschnąłem - oznajmiłem, szybko naciągając jeansy na nogi. Skakałem nerwowo przed dziewczyną. Ona ciągle spokojnie siedziała na piasku. Mogłem w sumie zaproponować jej, żeby ulokowała się na ręczniku. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby znajdowała się bliżej mnie.
    - Tak właściwie to z jakiego jesteś domu? - To ciągle nie dawało mi spokoju, wiec zapytałem, zapinając guzik i siadając na ręczniku - Może również chcesz przesiąść się na ręcznik?
    Niebo tego słonecznego dnia dziwnym trafem poszarzało. Nie miałem pewności, czy z tych chmur mógłby być deszcz.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zaczęłam się śmiać, gdy zobaczyłam jego zawstydzoną twarz. Nie śmiałam się z niego, ale z tego, że chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Co mi trochę pochlebiało, jednak, aż za bardzo się tym przejmował.
    - Slytherin. - wstałam i otrzepałam swoje czarne spodnie, jak i bluze z piasku i skorzystałam z zaproszenia, siadając na ręcznik. Piasek był trochę wilgotny, co po chwili mi przeszkadzało. Wzięłam jeszcze swój notatnik i położyłam obok siebie, by przypadkiem go nie zapomnieć - A ty pewnie z Gryffindoru, zgadłam?
    Spojrzałam w górę widząc jak niebo pochmurnieje. Raczej się na deszcz nie zapowiadało, a nawet jeśli najwyżej trochę zmoknę zanim dojde do szkoły.

    OdpowiedzUsuń
  19. Skręcało mnie z ciekawości. Gdzie ten piasek mógł jej wejść? Siedzenie na tak wilgotnym piasku nie było ani przyjemne, ani rozsądne. Mogła się przeziębić. Nie ukrywam, że chciałem zobaczyć jak majaczy podczas gorączki.
    - Tak, jestem gryfonem. Czyli jednak mnie kojarzysz? - Zapytałem, z nadzieją, iż okaże się, że słyszała o mnie. W końcu kiedyś uratowałem jedną pannę przed bijącą wierzbą. Powinienem być bohaterem.
    Dostrzegając, że dziewczyna także spogląda na chmury, posłałem jej czarujący uśmiech.
    - Czy będziesz tak miła i uciekniesz ze mną?

    OdpowiedzUsuń
  20. - Mam być szczera czy miła? - przekrzywiłam głowę, patrząc na niego - Jeśli szczera to coś mi chyba o uszy obiło, ale tak ogólnie to dopiero teraz cię poznałam. A jeśli mam być miła to oczywiście o tobie słyszałam. - uśmiechnęłam się na potwierdzenie moich słów. Naprawdę nie słyszałam jego imienia i nazwiska. Może zrobił coś ważnego, jednak nie za bardzo śledziłam nowinki. Zamyśliłam się na chwilę, zastanawiając się nad tym, jednak kolejne pytanie przywróciło mnie na ziemię.
    - Czekaj sprawdzę w terminarzu. - wzięłam notes do ręki wertując kartki i udając, że czegoś szukam, jednak po chwili zamknęłam go dosyć szybko - Może kiedyś. A niby gdzie chciałbyś uciec? Do jeziora? - to była pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy z racji tego, że Hoya mówił, że lubi pływać. Jednak nie chciałam tego powiedzieć na głos, ale trudno.

    OdpowiedzUsuń
  21. Po odpowiedzi dziewczyny, wiedziałem że nie lubi owijać w bawełnę. Ceniłem sobie takie panny. Od chwili gdy tylko ją zauważyłem, a raczej usłyszałem, czułem iż to wyjątkowe dziewczę.
    - Słucham? - Zacząłem się głośno śmiać, gdy Jiyeon otworzyła notatnik. Byłem przekonany, że się wygłupia, ale po chwili poczułem, że to może jednak z jej strony odrzucenie moich zalotów - Meh, ale ja miałem na myśli, czy byś ze mną nie uciekła przed deszczem do budynku - pokazałem palcem wskazującym na niebo - Możliwe, że zaraz się rozpada. Prawdę mówiąc chciałbym zobaczyć cię mokrą.
    To było dość odważne z mojej strony, ale nie miałem nic do stracenia. A bo to mało tych piękności się kreci wokół mnie? Jednakowoż czułem, że Jiyeon jest jedyna w swoim rodzaju.

    OdpowiedzUsuń
  22. - Z cukru nie jesteśmy, nie roztopimy się. - wzruszyłam ramionami. Nawet jeśli zaczęłoby padać, to można na spokojnie pójść na szkoły. Szczególnie, że pełno uczniów będących na zewnątrz zacznie się przepychać w drzwiach.
    Jednak kolejne słowo chłopaka trochę mnie zdziwiło, z drugiej strony jednak podziwiałam za odwagę.
    Wstałam, zostawiłam notatnik na ręczniku i bez słowa pociągnęłam chłopaka za rękę żeby wstał. Podeszliśmy bliżej jeziora.
    - No widzisz... - zaczęłam i po chwili popchnęłam go biodrem tak, że wpadł do wody - Ty już jesteś mokry.

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie rozumiałem w ogóle poczynań Park, ale dałem się jej złapać za rękę. W zasadzie przy pierwszym spotkaniu staram się unikać kontaktu fizycznego, bo słyszałam, że to odpycha płeć piękną.
    - Cc-co ty robisz? - wypowiadałem z niedowierzaniem, gdy Jiyeon zabrała mnie bliżej wody. Może chciała, żeby jednak nauczył ją pływać? W moich najskrytszych marzeniach widziałem już jak śiizgonka się rozbiera i delikatnie moczy swoje nóżki. Tak się zamyśliłem, że nie zauważyłem, gdy dziewczyna popchnęła mnie do wody. Upadłem na tyłek. Cały byłem przemoczony, a dopiero co wyschnąłem tego dnia na słońcu. Spojrzałem na nią z niedowierzaniem, otwierając przy tym odruchowo usta.
    - Czy ty sobie zdajesz sprawę co właśnie zrobiłaś?!
    Szybko podniosłem się z wody i złapałem niczego nie spodziewającą się Jiyeon za nogi. Podniosłem dość wysoko, by przełożyć ją sobie przez ramie. Zrobiłem parę kroków w głąb jeziora i upuściłem ją. A niech ma za swoje. Powinna wiedzieć, że takich rzeczy się nie robi. To była najlepsza nauczka.

    OdpowiedzUsuń
  24. Gryfon był widocznie zaskoczony takim obrotem spraw. Spodziewałam się, że wyląduje w wodzie, ale nie tak szybko. Całe szęście, że podłoże było w miarę miękkie.
    - Wiem doskonale. - kiwnęłam głową -
    Sprawiłam, że stałeś się mokry. Chyba chciałeś uzyskać podobny efekt czyż nie? - powiedziałam spokojnie i popatrzyłam w niebo. Za chwilę jednak zaczęłam się śmiać. Cała ta sytuacja była dla mnie tak bezsensowna i komiczna, a mina chłopaka wcale mi nie pomagała w uspokojeniu się.
    Po chwili jednak mi się to udało.
    - Oboje jesteśmy mokrzy, więc... - zaczęłam, jednak nie dokończyłam swojej myśli. Rozpętując bitwę w wodzie chyba uraziłabym jeszcze bardziej męską dumę Lee.

    OdpowiedzUsuń
  25. Co za szalona wariatka z niej. Wyczuwałem podteksty, jakie płynęły z jej ust. Taka dziewczyna to skarb.
    - To tylko ten jeden raz, ty sprawiłaś, że ja stałem się szybciej mokry od ciebie - posłałem jej delikatny uśmieszek - Gratuluję odwagi.
    Ta przypadkowa znajomość lekko zachwiała moim ego, ale śmiech Park Jiyeon łagodził całą tą sytuacje. Była taką osobą, na którą nie mógłbym się gniewać. Wyglądała na rozluźnioną. Nie zdawała sobie najwidoczniej sprawy z tego, że w każdej chwili mogła być porwana przeze mnie na głębię.
    - Skoro oboje jesteśmy mokrzy, to mamy dwa warianty - rzekłem, stojąc obok niej, mając wody po kolana - Albo uczę cie pływać, albo... Spadamy do łaźni prefektów, zdejmujemy mokre ciuchy i myjemy sobie plecki w ciepłej wodzie, bo jak rozumiem, ta z pewnością jest dla ciebie za zimna - utrzymywałem z nią kontakt wzrokowy. To było odważne zagranie z mojej strony, ciekawiło mnie jednak, co odpowie.

    OdpowiedzUsuń
  26. Uniosłam zdiwiona brwi i popatrzyłam na Hoye, który widocznie był zadowolony z moich słów.
    - Jesteś pewien? - poruszyłam brwiami, ale zaraz znów parsknęłam śmiechem. Sama nie wierzyłam w to co mówię, ale śmieszyło mnie to.
    - Z pewnością? Nie jest taka zimna jak się spodziewałam. Możemy zostać tutaj. - weszłam trochę głebiej, gdzie woda sięgała mi do pasa, była trochę chłodniejsza, ale strałam się nie zwracać na to uwagi - Tu jest w porządku. - nie ukrywam, że miałam pewne wątpliwości wejść głębiej. Jednak to chyba było zupełnie naturalne.
    Przyznam, że Lee był nawet ciekawą osobą i całkiem przyjemnie spędzało się czas, w jego towarzystwie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Trochę olała moje pytanie. Liczyłem na to, że Park się na mnie uwiesi i każe zanieść do Hogwartu. Każda by tak zrobiła na jej miejscu. No właśnie, ona nie była każdą, była zupełnie inna. I to mi się w niej podobało najbardziej. Ciągle mnie zaskakiwała.
    - W takim razie chodź tu - podszedłem bliżej, złapałem ją za ramie - zapraszam na plecy, bo jeszcze mi się tu utopisz! - Pokierowałem dziewczyną na moje ramiona, by mocno się złapała.
    Czułem, że nie bardzo chciałaby uczyć się pływać w ubraniach. To dodatkowy ciężar, tym bardziej, że Jiyeon miała na sobie bluzę. Postanowiłem zatem, iż po prostu zabiorę ją na głębszą wodę i ogólnie pozwolę zaadaptować się z wodą.
    - Trzymaj się mocno, coś ci pokażę - mówiłem dotykając lekko dna - Nie będziesz zła?

    OdpowiedzUsuń
  28. Z jednej strony nie miałam pojęcia co Hoya chce zrobić i byłam bardzo nieufna, a z drugiej ciekawość sprawiła , że złapałam się go, czekając na rozwój wydarzeń. W tej chwili mój mózg prawie krzyczał, że jednak poznawanie nowej osoby było złe, ale nie ruszyłam się ani trochę. Poczułam się jak koala trzymający się drzewa.
    - Ummm... Chyba nie. - przez lekkie napięcie złapałam się Gryfona trochę mocniej, jednak uwazażałam też żeby mu nic nie zrobić. Zaczęłam w głowie przewidywać różne scenariusze, jakie mogły się teraz wydarzyć i jakaś połowa nie napawała mnie optymizmem, ale miałam przeczucie, że nic się nie stanie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Poczułem, jak śligoznka kurczowo się mnie trzyma. Nie chciałem nikogo przestraszyć, chciałem tylko pokazać jej coś pięknego.
    - Ji - powiedziałem z rozbiegu - mogę tak do ciebie mówić? Weź teraz głęboki wdech i nie puszczaj mnie choćby nie wiem co się działo.
    Byłem przekonany, że dziewczyna spanikuje, dlatego nie chciałem dać jej już czasu do namysłu i szybko dałem nura pod wodę, a Jiyeon razem ze mną. Woda była czysta, dlatego mieliśmy bardzo dobrą widoczność. Potrafiłem wytrzymać bardzo długo bez powietrza, ale co z tego skoro nie znałem możliwości koleżanki. Mimo to, moje pojemne płuca pozwoliły mi na spory wysiłek, gdyż miałem na plecach pannę Park. Pod wodą, pływając, mogliśmy obserwować dość liczną florę i faunę. Wszędzie rosły wodorosty i pływały dość spore okazy ryb. Byliśmy na tyle daleko od brzegu, że mogliśmy to wszystko dostrzec, jednak nie aż tak głęboko, by zaatakowały nas dziwne stworzenia. Po chwili wypłynąłem na powierzchnie.
    - Mam nadzieję, że się nie boisz - wypowiedziałem, zaczerpując tchu - pamiętaj, że gdyby zawsze brakowało ci powietrza, ja mogę ci trochę użyczyć.

    OdpowiedzUsuń
  30. Kiwnęłam tylko głową na potwierdzenie i nabrałam powietrza. Już po chwili poczułam jak się zanurzamy, przez co odruchowo zacisnęłam powieki. Nie przepadałam za otwieraniem oczu w wodzie. Było to takie specyficzne uczucie, jednak odważyłam się i to zrobiłam. Mimo początkowego chwilowego dyskomfortu rozejrzałam się. Zauważyłam różne ryby, wodorosty, glony i co tylko się dało. Był to widok jak z różnych książek fantastycznych, które do tej pory przeczytałam. Mimo, że była to dosyć krótka chwila pod wodą, to miałam wrażenie, że niesamowicie się dłużyła.
    Podziwiałam, że chłopak z dodatkowym ciężarem wytrzymał dość długo. Choć pewno pływał od dziecka skoro był taki wyćwiczony. Spojrzałam na niego kiedy się wynurzyliśmy.
    - Nie boję się i nie wątpie, że mógłbyś. - mimo iż widok był bardzo ładny i byłam mu wdzięczna za pokazanie tego, chciałam już wracać na brzeg. Widocznie się męczył kiedy musiał mnie trzymać, a ja nie chciałam być odpowiedzialna za kontuzje lub jakiś inny wypadek Gryfona. Jeszcze ich prefekt by mnie ścigała. Tutaj miła dziewczyna, ale cicha woda brzegi rwie.
    Jednak nie odezwałam się znowu. I tak byliśmy w miejscu, gdzie nie miałam gruntu pod nogami i w sumie byłam teraz zdana na Hoye.

    OdpowiedzUsuń
  31. Podpłynąłem troszkę bliżej brzegu, bym mógł dotykać dna. Zdjąłem dziewczynę z pleców, by tym razem trzymać ją na rekach. Chciałem móc zobaczyć jej twarz.
    - Wszystko w porządku? - Spytałem, bo czułem, że głos dziewczyny coś drży - Ji, podoba ci się? Chciałem ci to pokazać, byś mogła dostrzec piękno, którego nie widzimy z powierzchni. Chcesz więcej?
    Miałem tylko nadzieję, że jej nie przeraziłem. Może to było dla niej za dużo? Właściwie to dopiero się poznaliśmy, a ja już oczekiwałem od niej, żeby mi zaufała w tak niebezpiecznym środowisku, jakim było Jezioro na błoniach przy Hogwarcie. Nie ukrywam, że chciałem też zrobić na niej dobre wrażenie. Możliwe, że przeze mnie tylko się rozchoruje i zrazi do pływania, bo będzie pamiętała, że jakiś przystojny, uroczy i męski debil chciał ją utopić.

    OdpowiedzUsuń
  32. Spojrzałam na twarz Gryfona.
    - Tak wszystko w porządku. - uśmiechnęłam się lekko na potwierdzenie moich słów - Bardzo mi się podoba i dziękuję, że mi to pokazałeś, jestem wdzięczna. Jednak wolałabym wracać. Nie chcę cię dodatkowo obciążać, a właśnie to robię. Możemy to jednak powtorzyć kiedyś, jak się lepiej podszkolę w pływaniu. - wyswobodziłam się z jego uścisku i stanęłam na palcach żeby dotknąć dna. Zaczęłam wychodzić z jeziora tyłem, tak żeby widzieć mojego rozmówcę. Po moich plecach przeszedł dreszcz, kiedy poczułam chłodny wiatr, ale nie przejęłam się tym jakoś specjalnie.
    - Ewentualnie możemy za niedługo wybrać się na... - zanim dokończyłam zdanie pośliznęłam się na kamieniu i klapnęłam na tyłek. To chyba karma za wrzucenie Lee do jeziora, albo z takim talentem trzeba się urodzić. Poprawiłam włosy które poleciały mi na twarz i zaczęłam się śmiać, tym razem sama z siebie, powoli wstając - Na łyżwy.

    OdpowiedzUsuń
  33. Możliwe, że dziewczyna tylko chciała mnie zbyć swoimi słowami. Nie chciałem znowu naciskać. Tak właściwie to mi nie zależało... Nie no może troszeczkę. Gdy tylko ruszyła w stronę brzegu, od razu pognałem za nią. Była taka urocza. Miałem szczęście widzieć ją na pierwszym spotkaniu od razu mokrą... Prawdę mówiąc byłem nią oczarowany. Wydawała mi się taka niewinna. Chciałem za wszelką cenę ją chronić.
    - Uważaj! - Wrzasnąłem, ale dziewczyna już zdążyła się potknąć. Podbiegłem, tak szybko jak tylko mogłem, woda nieźle stawiała mi opór. Panna Park wybuchnęła śmiechem, a ja za to się przeraziłem - Nic ci nie jest?!
    Podałem jej dłoń i energicznie podciągnąłem do siebie. Staliśmy niebezpiecznie blisko. Ująłem drugą jej dłoń za nadgarstek, żeby już mi się nie przewracała. Mogłem poczuć oddech ślizgonki na swojej szyi. Wyczułem też pobudzające mnie napięcie.

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie wyglądał jakby uwierzył w moje słowa, ale byłam szczera.
    - W porządku, spokojnie. - złapałam go za dłoń, wstając i uspokajając się, a przy okazji pokazując mu, że nic się nie stało. No może poza trochę brudnymi ubraniami. Dopiero za chwilę zorientowałam się jak blisko siebie stoimy. Nie wiedziałam za bardzo co zrobić. Nie przepadałam za taką bliskością innych osób, chociaż dzisiaj zaskakiwałam sama siebie. Przez chwilę stałam jak słup soli, jakby moje kończyny nie chciały mnie słuchać.
    - Naprawdę dziękuję, że mi to pokazałeś. Po prostu nie chcę cię męczyć. - powiedziałam cicho i odsunęłam się, zabierając ręce. Tym razem uważając żeby znowu się nie wywrócić, wyszłam z jeziora. Spojrzałam w niebo widząc trochę ciemniejsze chmury i poczułam wzmagający się wiatr. Wypadałoby się zbierać.

    OdpowiedzUsuń
  35. Już chciałem się zbliżyć i złożyć pocałunek na jej policzku, ale wtedy ona odsunęła się. I bardzo dobrze! Hoya co się z tobą dzieję, otrząśnij się, to laski lecą na ciebie, a nie ty na nie. Z Jiyeon było coś nie tak i wiedziałem o tym od samego początku, a mianowicie była odporna na mój urok osobisty. Chciałem wtedy zrobić wszystko, żeby zwrócić jej uwagę. Być może jeszcze o tym nie wiedziałem, ale możliwe, że coś zakiełkowało w jej umyśle i sercu. Tak właściwie, to ja jeszcze nigdy nie kochałem nikogo, prócz koleżanki z dzieciństwa, ale to raczej inny rodzaj miłości. Nigdy nie poczułem tego czegoś, choć byłem w różnych związkach, to tylko na chwilę, dla zabawy i dlatego, że panna mi się podobała. To też zachowanie Jiyeon było dla mnie zagadką. Gdy inne czekały tylko, żeby powiesić mi się na karku, Ji unikała zbliżeń. Nie mogłem tego ogarnąć.
    - Nie ma sprawy. I nie, nie męczysz, wręcz przeciwnie - spoglądałem na nią, a ta odwróciła spojrzenie ku górze. Zrobiłem to samo. Chmury rzeczywiście przyciągały uwagę, nabrały dziwnych kształtów - Będzie lać, pozwól mi jeszcze odprowadzić cię do dormitorium...
    W tej chwili kropla deszczu spadła na moją, i tak mokrą twarz. Nagle ulewa rozpoczęła porę deszczową. To pewnie był ostatni słoneczny dzień.

    OdpowiedzUsuń
  36. Lee zachowywał się trochę inaczej niż na początku, ale nie chciałam wnikać. Musiałam przyznać, że nawet mnie zainteresował. W niektórych momentach zachowywał się jak podrywacz z dennych filmów romantycznych, ale za chwilę to znikało. Nie żałowałam, że go poznałam, zawsze to nowy znajomy.
    - To dobrze. - uśmiechnęłam się i nachyliłam, by zebrać notatnik i schowałam go pod bluzę co z tego, że mokrą. Widocznie miałam dzisiaj szczęście, bo nagle zaczęła się ulewa. - Jasn... - miałam zamiar się zgodzić, ale przypomniałam sobie, że nie zostawiłam uchylonego okna dla Sensei'a. - No nie, będzie obrażony na co najmniej dwa dni. - nie zwróciłam uwagi, że wypowiedziałam to na głos. - Wybacz, ale muszę już iść, do kiedyś. - pomachałam mu szybko i pobiegłam w stronę szkoły. Miałam nadzieję, że kocur wszedł innym oknem, bo naprawdę nie uśmiechało mi się rozczesywać jego długiej sierści, która lubiła się kołtunić. Nie wspominając o tym, że cały mój pokój będzie mokry.

    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  37. Park Jiyeon była bardzo zakręcona. Nie zdążyłem nawet zareagować, a ta już mi zniknęła z oczu. Na dodatek nie wiedziałem, co miała na myśli. Pierwsze co przyszło mi do głowy, to to, iż ucieka do kogoś bliskiego. Może chłopaka? Nikt nigdy mnie tak nie potraktował. Moje ego osiągnęło wtedy poziom zero. Dziewczyna praktycznie odtrącała każde moje zaloty. Gdybym nie był uparty, to pewnie skończyło by się na tym, że nadal pływałbym sam w jeziorze. Potraktowałem ślizgonkę, jak wyzwanie i nie spocznę, dopóki miedzy nami nie dojdzie do zbliżenia.
    Cały przemoczony udałem się spokojnie do Hogwartu. Zimny deszcz spływał po moich policzkach, niczym łzy. Może po drodze komuś wpadnę w oko. Ostatnio chyba mój urok osłabł...
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  38. Stanęłam przy jeziorze, patrząc na spokojną taflę wody od której odbijało się światło księżyca. Dzisiaj było wyjątkowo ciepło, to też po prostu narzuciłam na siebie płaszcz, ale nie zapinałam go. Mój humor coś ostatnio nie dopisywał i doskonale znałam powód, ale dzisiaj chciałam o tym zapomnieć. Miałam ambitny plan się z kimś napić, ale korytarze był dziwnie opustoszałe. Cóż nie chciałam przesadzić z ilością alkoholu, ale tylko tak trochę, żeby po prostu było mi wesoło. Jednak ani jedna osoba mi się po drodze nie napatoczyła, to też chyba byłam skazana na swoje własne towarzystwo. Usiadłam na trawie wyciągając z kieszeni butelkę Smoczego Likieru i przyjrzałam się mu. Cóż w całej mojej karierze alkoholika, a była ona skromna co mnie cieszyło, jeszcze nigdy tego nie piłam. Więc chyba raz kozie śmierć.

    OdpowiedzUsuń
  39. Co mnie podkusiło, aby szlajać się o nieludzkiej porze po błoniach? Nigdy nie miałem problemów ze snem, jednak tej nocy nie mogłem zasnąć. Przewracałem się z boku na bok, wszystko mnie drażniło - począwszy od światła księżyca, które bezczelnie wpadało przez okno w dormitorium, po ciepłą poduszkę - co chwilę przekładaną, aby dostać się do zimniejszej strony, a zakończywszy na kołdrze, którą wpierw się opatulałem, a potem zrzucałem. Albo było za zimno, albo za gorąco. Nie chciałem się dłużej irytować, więc ruszyłem swoje zgrabne dupsko i udałem się na spacer. Szczęście chciało, aby nogi doprowadziły mnie w okolice jeziora, gdzie ujrzałem swą przyjaciółkę, w towarzystwie butelki z alkoholem. Momentalnie na mojej twarzy zakwitł uśmiech.
    — Co to za samotne pijaństwo w plenerze? — Wyskoczyłem przed Ji-ji, nie zamartwiając się nawet tym, że mogłem ją wystarczyć swoją obecnością. W końcu nie co noc, jakiś debil pojawia się przed tobą.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  40. Ta butelka chyba aż za bardzo zwróciła moją uwagę, bo lekko podskoczyłam, gdy przede mną pojawiła się jakaś osoba. Spojrzałam na przybysza i zostałam pozytywnie zaskoczona, kiedy zobaczyłam Luhana. W myślach jednak zbeształam się za moje zachowanie, bo nie po to grałam i oglądałam tyle horrorów, żeby teraz bać się nagłego wyskoku. Miałam jednak na to usprawiedliwienie, bo ostatnio dosyć często się nad czymś zastanawiałam i po prostu nie zwracałam uwagi na otoczenie.
    — Cześć. Jak nikogo nie da się zaciągnąć do picia, to trzeba samemu. — uśmiechnęłam się. Nie ukrywałam, że zostałam pozytywnie zaskoczona właśnie jego obecnością. Luhan raczej mi nie odmówi, a nie miałam wątpliwości, że w jego towarzystwie będzie śmiesznie, a tego właśnie było mi trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  41. Uniosłem jedną brew ku górze, kiedy to Ji-ji NAPRAWDĘ podskoczyła w strachu. Co jak co, ale dziewczyna była odporna na wszelkie nagłe wyskoki - w końcu nie pierwszy raz witałem ją, tylko po to, aby przyprawić ją o zawał. Z dumą mogłem wpisać sobie ten wyczyn w CV. Tak samo jak nierozdziewiczenie Baekhyuna. O tym, to już wiedziała cała szkoła, i pewnie w Ministerstwie też plotkowano.
    — Ależ mnie nawet nie trzeba nic mówić, tylko butelkę pokazać — powiedziałem, uśmiechając się zawadiacko. — To co, integracja? — spytałem retorycznie, po czym usadowiłem swoje cztery litery obok Ji-ji.
    — Twój ukochany Oppa się z tobą napije. — Wskazałem umiejętnie palcem na siebie, po czym zabrałem szkło z rąk dziewczyny, aby spojrzeć na etykietkę.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  42. — Nie sądziłam, że będzie inaczej mój ukochany Oppa. — zaśmiałam się, powtarzając jego słowa. Jednak zastanawiało mnie to, że o tej porze szlaja się po błoniach. Nie byłam w tym temacie wyjątkiem, ale sądziłam, że już wszyscy albo większość, jest w łóżkach i kima. Mimo tego, że sama potrafiłam spać naprawdę długo, to byłam raczej nocnym markiem. Lubiłam wtedy na przykład czytać książki. Nikt nie rozprasza cię wtedy swoją obecnością i jest spokojniej, zazwyczaj.
    — Ale co cię tu sprowadza o takiej porze? — oparłam głowę na ręce i spojrzałam na Luhana. Podejrzewałam, że powód prawdopodobnie był błahy, ale byłam ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  43. — Co mnie sprowadza? — Zastanowiłem się na głos, po czym zacząłem się rozglądać wokół, szukając na siłę jakiejś rybki w jeziorze, albo myszki w trawie. Tylko po to, aby zaklęciem przemienić je w pucharki "no wodę". Co jak co, ale szanujmy się - z gwinta pić takiego trunku nie wypadało.
    — Baekhyun mnie wywalił z mieszkania — powiedziałem pierwszą myśl, która zaświtała w mojej głowie. Coś się dzieje w życiu Lu Hana? Zwal na na kogoś innego (na Baeka). Tego się nauczyłem z mugolskiego porno.
    — A tak serio, nie mogłem zasnąć. — Uśmiechnąłem się delikatnie, po czym delikatnie szturchnąłem dziewczynę w ramię.
    — Zgaduję, że nie posiadasz żadnych kielichów, czy coś? — spytałem. Choć marne były moje nadzieje.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  44. — Miałam podobnie. — kiwnęłam lekko głową, jakby na potwierdzenie. Zanim mnie tu przywiało, próbowałam zasnąć. Jednak kończyło się na tym, że patrzyłam na sufit, a tykanie zegara było bardzo irytujące. Więc w końcu postanowiłam wyjść z dormitorium.
    — Nie, nie zabrałam niczego. — sprawdziłam jeszcze kieszenie płaszcza, jakby nagle, magicznie miało się tam coś pojawić, ale jednak nic takiego się nie stało. Wyciągałam jednak z kieszeni różdżkę, bo domyślałam się co Luhan chciał zrobić. Rozglądnęłam się, niestety nie widząc żadnego zwierzaka, którego można by było zamienić. Zaczęłam się zastanawiać nad jakimś innym rozwiązaniem, ale nagle jakby na zawołanie koło mojego buta pojawił się nieproszony gość. Odskoczyłam do tyłu w początkowym odruchu. Bałam się pająków co chyba nikogo nie zaskakiwało. To były takie okropne stworzenia, że nie mam pojęcia po jaką cholerę istniały. Szybko się ogarnęłam i zamieniłam go w kielich.
    — Jeden już jest. — było mi trochę głupio za moją nagłą reakcje, ale nic nie mogłam poradzić, po prostu się ich bałam. Westchnęłam cicho poniekąd chcąc się uspokoić do końca. Rozejrzałam się jeszcze dookoła siebie, upewniając się, że teren jest bezpieczny i żadna taka niespodzianka już się nie przytrafi.

    OdpowiedzUsuń
  45. Spojrzałem zaskoczony w stronę Ji-ji, po czym lekko kiwnąłem głową na znak zrozumienia. Nie istniało nic lepszego od nocnych (nielegalnych) spacerów, aby móc odreagować irytacje, której powodem była niemoc.
    — Zaradna dziewczynka. — Zaśmiałem się dźwięcznie, widząc rozmiar kielicha. Co jak co, pająk nie był dużym stworzeniem, ale nie mogłem narzekać. Lepszy rydz niż nic. Poklepałem dziewczynę po ramieniu, chcąc dodać jakby otuchy - nagłe spotkanie z tym paskudztwem na pewno nie było spełnieniem jej marzeń.
    — Dobra, trzeba się poświęcić — oznajmiłem, ruszając swój zacny tyłek z trawki, po czym zacząłem się rozglądać z nadzieją, że wyskoczy coś pod moimi nogami. Jednak się przeliczyłem. Dlatego też zmieniłem strategię. Zacząłem skupiać się na pobliskich drzewach - i to był strzał w dziesiątkę. Machnąłem różdżką, a po chwili kielich potoczył się po gruncie.
    — Mamy i drugi.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  46. Kiwnęłam głową, kiedy poczułam jak Luhan poklepał mnie po ramieniu. Jeszcze raz na wszelki wypadek się rozejrzałam, tak dla pewności i ponownie skupiłam uwagę na tym, co aktualnie mój towarzysz wyprawiał. Obserwowałam jak starał się znaleźć jakieś stworzonko, jednak żadne się nie pojawiło. Byłam ciekawa tego co miał zamiar zrobić. Zagwizdałam cicho, kiedy nagle spomiędzy drzew spadł kielich i poturlał się po trawie.
    — Masz cela. — zaśmiałam się i sięgnęłam po butelkę, czekając chwilę, aż chłopak znowu usiądzie. — Czas czynić honory. — wzięłam naczynia ustawiając je na ziemi i nalałam trochę likieru, po czym za chwilę podałam mu jeden. Nie chciałam na razie szaleć z jego ilością, bo nie wiedziałam jak smakuje.

    OdpowiedzUsuń
  47. — Widzisz! Masz takiego utalentowanego przyjaciela — powiedziałem nieskromnie, po czym usiadłem z powrotem na zieloną trawkę. Ji-ji cierpliwie czekała na podanie drugiego kielicha. Grzecznie dałem jej naczynie, zaś ona ustawiła je na gruncie i napełniła likierem.
    Trudno było mi uwierzyć, że "krótka" przechadzka po błoniach skończyła się na wspólnym piciu z Ji-ji. Jednak nie miałem zamiaru narzekać. Od pamiętnej sytuacji w starych lochach nie mieliśmy okazji się rozerwać.
    — No to co? Za co pijemy? — Ująłem kielich w dłoń. Wolnym ramieniem objąłem swoją psiapsiółę i posłałem jej perlisty uśmiech.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  48. — Nie przeczę. — cóż Luhan nigdy nie był specjalnie skromną osobą, ale nie przeszkadzało mi to ani trochę. Nawet nie mogłam go sobie wyobrazić w wydaniu nieśmiałej, spokojnej persony. A jak mówi stare przysłowie: "Z kim się zadajesz, takim się stajesz" i było w tym ziarenko prawdy. Zauważyłam, że czasami nawet nie starałam się być skromna. Odwzajemniłam uśmiech podnosząc naczynie troszeczkę wyżej.
    — Za naszą super przyjaźń i więcej takich spotkań, co ty na to? — no może niekoniecznie zawsze spotkań z alkoholem, bo on działał różnie, ale nawet zwykła rozmowa przez pięć minut była ciekawa. Może to dosyć oklepany toast, jednak za takie rzeczy warto pić.

    OdpowiedzUsuń